Doojoon uśmiechną
się błogo przez sen, który był bardzo przyjemny. Śnił mu się Yoseob, a
dokładniej to jego słodkie usta. Przewrócił się na drugi bok, kuląc się pod
kołdrą i śniąc dalej.
W tym czasie
Yoseob za bardzo nie mógł spać tej nocy. Gdy tylko zamykał oczy, powracało do
niego wspomnienie wczorajszego pocałunku, który mu się podobał. Westchną ciężko
i zwlókł się z łóżka ziewając. Przeczesał włosy palcami i wytoczył się na
wpółżywy z pokoju. Wszedł do łazienki i zaczął się w miarę ogarniać. Umył twarz
i zęby. Uczesał włosy i wyszedł już rozbudzony. Skierował się do swojej
sypialni w celu ubrania się. Gdy tylko znalazł się w pokoju podszedł do szafy i
zaczął w niej grzebać. W końcu wybrał jakieś luźne, dresowe spodnie i bluzę z
kapturem. W tych ciuchach wszedł do kuchni gdzie był już cały zespół.
- Możesz iść
obudzić lidera~? - spytał niepewnie Gikwang i ku jego zaskoczeniu zgodził się
bez protestów, które to zawsze mu towarzyszyły, jeśli chodziło o Doojoona.
Yoseob wyszedł z kuchni i bez pukania wszedł do pokoju lidera. Westchnął
teatralnie, widząc jak chłopak prawie zwisa z łóżka, mając głupkowaty uśmieszek
na ustach. Podszedł do niego i zaczął go tyrpać.
- Wstawaj –
mruknął, kucając przy nim. Widząc, że to jednak nic nie daje, zaczął mocniej go
szturchać. Doojoon pokręcił nosem i odwrócił się do niego bokiem. Młodszy się
zdenerwował.
- Doojoon!
Wstawaj! - krzykną mu do ucha co spowodowało, że starszy chłopak zerwał się z
łóżka, tym samym z niego spadając. Z cichym jękiem usiadł na podłodze i
przetarł zaspane oczy. Spojrzał na Yoseoba.
- Coś się stało? -
mrukną wyraźnie niezadowolony, że ktoś mu przerwał taki zajebisty sen.
-T ak. Stało się.
Śniadanie. GiKwang kazał cię obudzić – odmruknął, krzyżując ręce na piersi i
obserwował jak Yoon zwleka się z ziemi i przeciąga się z głośnym pomrukiem.
- A dostanę buzi
na zachętę~? - spytał, co spowodowało, że Yang widocznie się zarumienił, jednak
podszedł do niego i delikatnie cmokną go w policzek.
- Liczyłem na
innego buziaka, ale taki też mnie zadowala.- Starszy podszedł do szafy i
grzebał w niej przez chwilkę. W końcu skierował się do drzwi.
- Idę do łazienki.
Zaraz do was dołączę.- Brunet wyszedł z pokoju, zostawiając go samego. Młodszy
usiadł na łóżku lidera i przejechał dłonią po pościeli. Pachniała nim. Podniósł
poduszkę z ziemi i po chwili wahania wtulił w nią nos. Wziął głęboki wdech.
Poduszka miała zapach pomarańczy. Liderowi zawsze towarzyszył ten zapach, który
mamił zmysły Yoseoba od pewnego czasu. Gdy dotarło do niego, że zachowuje się
jak nastolatka, która jest w kimś zakochana, to odłożył poduszkę, szybko
pościelił łóżko i najprędzej jak potrafił, wyszedł z tego pokoju, zarumieniony.
- I jak? - spytał
maknae zespołu.
- Co jak? -
odpowiedział Yang, patrząc na niego.
- Obudziłeś go?
- Tak. Jest w
łazience i bierze prysznic.- Zasiadł przy stole i dudnił palcami w blat stołu.
W końcu lider się pojawił. Przywitał się i zasiadł przy stole obok Yoseoba,
który się nic a nic nie odzywał. Uderzył w niego zapach pomarańczy i ledwo się
powstrzymywał, by nie westchnąć słodko. Zaczął lubić ten zapach. Był taki
przyjemny. Nie za słodki. Taki w miarę, by omamić zmysły młodszego. Pochylił
się nieco w jego stronę i wziął głęboki wdech, zaczerpując powietrza z tym
cudownym zapachem. Gdy zorientował się jak to wygląda i że wszyscy na niego
patrzą, to odchrząkną.
-No co? Chciałem
po prostu swój telefon - powiedział pewnie i sięgnął po niego. Na jego
szczęście telefon leżał po drugiej stronie lidera. Starzy uśmiechnął się pod
nosem. Tak naprawdę wiedział co młodszy robił i podobało się mu to. Pochlebiało
mu to, że młodszy nie mógł się oprzeć jego zapachowi co wyraźnie było widać.
- Śniadanie gotowe
- oznajmił ich zespołowy umma, stawiając przed nimi talerze z jajecznicą. Yang
westchną cicho, ciesząc się, że aromat jedzenia skutecznie maskuje przyjemny
zapach pomarańczy. Po chwili zaczął jeść, a za nim podążyła reszta zespołu.
Śniadanie spędzili
na rozmowach o wszystkim i niczym. Gdy przyszła pora na zmywanie wypadło na
Seoba. Okazało się, że każdy ma coś do zrobienia poza domem. Lider jak co rano
po śniadaniu szedł na siłownię, Gikwang wraz z Hyunseungiem jechali do sklepu a
Dongwoo do biblioteki. Chcąc nie chcąc zaczął zbierać naczynia i wsadzać je do
zlewu. Gdy Gikwang, Hyunseung i Dongwoo wyszli lider podszedł do niego i objął
go od tyłu w pasie na co serce młodszego przyśpieszyło.
- Chciałeś coś? -
spytał cicho młodszy, nie przestając zmywać.
- Tak chcę, ciebie
- zamruczał mu do ucha na co Seobie drgną i mocniej się zarumienił.
- A tak na serio?
- No na serio chcę
ciebie, ale wiem, że nie mogę – Doojoon westchnął smutno i położył głowę na
ramieniu młodszego, który dalej zmywał naczynia. Gdy wreszcie skończył, wytarł
ręce w ręczniczek i spojrzał na lidera.
- Możesz mnie
puścić? Chciałbym się ruszyć - mrukną Yang czekając, aż łapy wyższego zniknął z
jego talii.
- Seobie? -
powiedział cicho brunet.
- Tak~?
- Nie chciałbyś ze
mną chodzić? - padło pytanie. Yoseob znieruchomiał. Poczuł jak serce zaczyna mu
łomotać w piersi, obijając się boleśnie o żebra. Przełknął ślinę i spuścił
wzrok.
- Ja... - zaczął,
jednak nie dane było mu skończyć bo Yoon mu przerwał.
- Wiem, że nie
wiesz co do mnie czujesz, ale ja wiem. Wiem, że cię kocham, że chciałbym z tobą
być. Proszę cię zgódź się. Tak bardzo chcę z tobą być – szeptał czułym głosem
do ucha młodszego, co powodowało u niego rumieńce, ciarki i łomotanie serca. Po
dłużej chwili milczenia wreszcie się odezwał.
- Dobrze. Będę z
tobą chodzić – mówiąc to, czuł że mu słabo. To było nie do pomyślenia, że
Doojoon chciał być z nim zamiast z jakąś ładną dziewczyną. By nie upaść, oparł
całym ciężar ciała o tors starszego. Po chwili niepewnie odwrócił się do niego
i z rumieńcami na twarzy objął go w szyi, przytulając się do piersi bruneta,
który mocniej objął go w talii i wyszeptał:
- Jestem w tej chwili najszczęśliwszym facetem na całej Ziemi.
- Jestem w tej chwili najszczęśliwszym facetem na całej Ziemi.
Te słowa wywołały
u młodszego przyjemne dreszcze, które przechodziły jego ciało za każdym razem,
gdy słyszał głos starszego, widział go, albo czuł jego dotyk. Yoseob wiedział,
że czuje coś do Doojoona, ale nie był jeszcze pewien co dokładnie. Nie chciał
rzucać słów na wiatr. Gdy będzie pewny na sto procent to mu to powie. Od razu.
- Hyung? - niższy spojrzał
na bruneta, którego przeszedł przyjemny dreszcz od słowa, który wypowiedział
niższy.
- Tak?
- M.. .mog... mogę
cię... po... poc...pocałować? - wystękał, chowając zarumienioną twarz w torsie
lidera.
- Oczywiście. Nie
musisz się pytać gdy chcesz to zrobić – mówiąc to, uniósł delikatnie jego
podbródek ku górze i pochylił się, nie całując go. Po chwili poczuł miękkie
usta Seoba na swoich. Uśmiechnął się w duchu i łapiąc go za pośladki podniósł
ku górze. Yoseob oplótł nogami jego pas i rozchylił swoje wargi z czego od razu
skorzystał Doojoon wsuwając swój język do wnętrza ust młodszego. Zaczął
zaczepiać jego język, przy okazji sadzają go na blacie szafki. W końcu ich
języki rozpoczęły ze sobą gorący taniec co chwilę ocierając się o siebie. W tym
pocałunku było tyle uczucia miłości jak i pożądania, że to, aż niemożliwe. W
końcu oderwali się od siebie, gdy tylko zabrakło im tchu. Yoseob cały w
rumieńcach, z nabrzmiałymi wargami od pocałunku, oczami zamglonymi mgiełką
pożądania wyglądał niezwykle seksownie i
uroczo.
- Kocham cię -
wyszeptał Doojoon na ucho młodszego, przez co ten widocznie drgnął.
- Ja... ja
chciałbym iść się położyć. Mogę? - spytał Yoseob, patrząc brunetowi w oczy.
- Pewnie. -
Odsunął się od niższego, który po chwili zsunął się z blatu i czmychną do
pokoju, zamykając się w nim. Rzucił się na łóżko i wtulił twarz w poduszkę,
zamykając oczy i po chwili zasypiając.
Doojoon przez
resztę dnia chodził z uśmieszkiem na twarzy przez co reszta zespołu się pytała
co takiego się stało, że jest taki szczęśliwy jednak on ich zbywał machnięciem
ręki. Nie chciał im mówić, że kocha Yoseoba i że jest z nim.Na razie zachowa to
dla siebie. Miał jeszcze czas. Gdy Yoseob odwzajemni jego uczucie wtedy im
powie, a teraz pozostało mu czekać niecierpliwe na wyznanie chłopaka...