czwartek, 11 lutego 2016

2min Rozdział II

Wiem, wiem. Strasznie się guzdrałam z kolejnym rozdziałem, ale wena nie jest zbytnio przychylna dla mnie i napada mnie dopiero w momentach, dość nie korzystnych dla mnie. Ale postaram się poprawić ;___;

Rozdział zawiera sceny erotyczne między dwoma mężczyznami. Czytasz na własną odpowiedzialność.

 
Nie przyjadę dzisiaj po Ciebie, jednak od razu po szkole przyjdź do kawiarenki niedaleko Twojej szkoły. Obiecuje, że nie będziesz żałować”


O co mu chodziło? Wpatrywałem się w ekran komórki jeszcze przez chwilę, aż w końcu westchnąłem zrezygnowany, chowając urządzenie do kieszeni. Ruszyłem pod odpowiednią klasę, ciągle głowiąc się nad tym. No i świetnie...teraz cały dzień będę myślało o tym sms o tajemniczej treści. Jakby nie mógł jasno mi napisać czego chce! Beznadzieja.
Połowa czasu, który miałem spędzić w szkole minęła mi dość szybko. Szkoda tylko, że prawie nic nie pamiętałem z lekcji, bo moje myśli krążyły wokół chłopaka i jego wiadomości, którą mi wysłał. Z lekkim grymasem na buzi, udałem mu pod następną klasę, by tam przysiąść na ławce i wyciągnąć telefon. Przez chwilę zastanawiałem się, nad tym, czy mu odpisać w końcu. Ostatecznie nacisnąłem „utwórz nową wiadomość” i zacząłem stukać w ekran urządzenia, przy okazji zagryzając dolną wargę. Gdy skończyłem, przeczytałem raz jeszcze treść mojego sms i wcisnąłem „wyślij” A tak brzmiała moja wiadomość:

Jesteś dziwnie tajemniczy, hyung. Co Ty kombinujesz?”

Po tym schowałem telefon z powrotem do kieszeni, by oprzeć się wygodnie o ścianę i przymknąć swoje oczy. Niestety już nie dostałem odpowiedzi. Bardzo mi się nie podobało to, w co pogrywał! Wiedział jak cholernie niecierpliwy jestem! Aż w żołądku mnie skręcało z ciekawości. Czasami nienawidziłem tej przerośniętej żaby, naprawdę.
Gdy zabrzmiał dzwonek na lekcję z westchnięciem podniosłem się z ławki i stanąłem przy klasie, nie mogąc nawet spokojnie ustać. I jak ja mam wytrzymać do końca zajęć, gdy dopiero się one zaczęły!
Wyczekiwanie do godziny piętnastej, było istną męczarnią. W ogólnie nie potrafiłem się skupić na żadnej z lekcji, przez co wpadła mi jedynka, nawet nie pamiętam z czego. Byłem pewnie zbyt rozkojarzony, co dodatkowo strasznie denerwowało Kibum'a na lekcjach, bo „w ogóle nie dało się ze mną dzisiaj porozmawiać”. Narzekanie przyjaciela, było chyba ostatnią rzeczą, jaką chciałbym słuchać dzisiejszego dnia. Miałem wystarczająco dużo stresu.
W końcu wybiła wyczekiwana przeze mnie godzina, a ja niemalże wybiegłem ze szkoły, prawie zabijając się na schodach i przed szkołą. W trakcie biegu, wyciągnąłem jeszcze telefon, by sprawdzić, czy nie napisał jeszcze czegoś. Niestety nic nie dostałem, przez co pojawił się pewien niepokój. Jednak zignorowałem to uczucie, dobiegając w końcu do miejsca docelowego. Zmarszczyłem zaraz brwi i rozejrzałem się dookoła. W kawiarence było całkowicie ciemno i wyglądała na zamkniętą, jednak na drzwiach wyraźnie było napisane, że jest ona otwarta do godziny dwudziestej, w dodatku nie było żadnej kartki z informacją, by dzisiaj było inaczej. Przez myśl przeszło mi, że może pomyliłem kawiarenki, no ale to była jedyna, która znajdywała się tak blisko mojej szkoły.
Przez chwilę wahałem się, aż w końcu chwyciłem za klamkę i ją nacisnąłem. Drzwi, ku mojemu zdziwieniu otworzyły się, a ja wszedłem do środka z szybko bijącym sercem. Było tu tak cicho i ciemno, przez co moja wyobraźnia zaczęła niebezpiecznie działać.
A co jeśli wiadomość nie wysłał Minho, tylko jacyś jego wrogowie? Ogłuszyli go, zaciągnęli tutaj i wysłali mi wiadomość, przy okazji wszystkich z kawiarenki biorąc sobie za zakładników? Jeśli polują na mnie i chcą mnie zabić? Pewnie gdzieś tu są i czają się z pistoletami w rękach. Moje serce jeszcze bardziej przyspieszyło, a ja zacząłem uważnie się rozglądać i nadsłuchiwać. Zaraz tu chyba zejdę ze stresu.
- Jest tu ktoś? - zawołałem, niemal zawału dostając, gdy nagle podłoga skrzypnęła. Omójboże chyba tu zejdę. Przełknąłem głośno ślinę, zaczynając niemal dygać z przerażenia. A co jeśli moje wyobrażenia się sprawdzą?!
Zacząłem iść w głąb kawiarni, cały czas wytężając wzrok i słuch, zastanawiając się, czemu do cholery jasnej nie zawrócę i nie wyjdę stąd?!
Ano tak, jestem zbyt ciekawski.
Będąc już tak w połowie pomieszczenia, nagle znikąd usłyszałem ciężkie kroki i zaraz ktoś objął mnie w pasie, na co otwarłem szeroko swoje oczy i krzyknąłem przerażony, jednak zaraz dłoń tej obcej osoby znalazła się na moich ustach. Jezusmaria, to się nie dzieje naprawdę. To tylko zły sen, prawda?
- Spokojnie Minnie, to tylko ja – usłyszałem znajomy szept przy uchu, na co cały niemal zdrętwiałem. Minoh.
Poczułem jak zbiera się we mnie cała złość i gdy tylko zdjąć rękę z moich ust, wyrwałem się, zaczynając się po nim drzeć.
-Zawału mogłem przez Ciebie dostać! Tak się nie robi! Zacząłem się martwić, że coś Ci się stało, a to sobie takie głupie żarty ze mnie ro…-urwałem, bo starszy znów objął mnie w pasie i mocno pocałował, odbierając mi przy tym oddech. Momentalnie cała wściekłość uleciała ze mnie, a sam rozluźniłem się w jego ramiona, zamykając oczy z przyjemności. Po jakimś czasie dałem mu ręce na pierś, odsuwając się od niego.
- Po co miałem tu przyjść? - zapytałem, dysząc nieco. Chłopak zamiast odpowiedzieć, uśmiechnął się tajemniczo i ujął moje dłonie w swoje, całując je lekko. Zarumieniłem się, gdy Choi zaczął mnie prowadzić w głąb kawiarenki. Weszliśmy na półpiętro, a mnie dosłownie wryło w ziemię. Na samym środku stał jeden stolik z białym obrusem, dwoma talerzami, różą na samym środku i winem oraz kieliszkami. Do tego jedynym źródłem światła były trzy, duże świecę, które również znajdywały się na stoliku.
- Minho…. - zacząłem, ale on uciszył mnie gestem, przykładając palec do ust.
- Nic nie mów Minnie – powiedział i zaprowadził mnie do stolika. Usiadłem, uważnie obserwując jak starszy siada naprzeciwko mnie, ponownie łapiąc mnie za rękę.
- Taemin, kochanie…Wiem, że strasznie cię denerwuje to, że czasami nagle muszę wyjść, gdzieś zostawiając Cię. Jednak sam rozumiesz, że moja „praca” tego wymaga. Jednak chcę byś pamiętał, że bardzo Cię kocham i nie mam zamiaru odchodzić. Musisz mi wybaczyć moje częste znikanie...Ta kolacja, to rekompensata za to wszystko...a po niej...pójdziemy do hotelu.- Ostatnie słowa wyszeptał, a ja poczułem jak przechodzi mnie dreszcz po kręgosłupie. Mimo, że strasznie zaimponował mi tą kolację, to chciałem by skończyła się jak najszybciej…

Na początek zaserwowano nam krem z warzyw. Bardzo ładnie pachniał, a gdy spróbowałem, okazało się, że smak śmiało dorównuje zapachowi.
Randka była fantastyczna! Dawni nie mieliśmy tak romantycznej kolacji przy świecach. W dodatku ta cicha melodia, która leciała w tle, dodawała magicznego nastroju. Jednak skończyło się i trzeba było opuścić lokal, bo była jeszcze jedna rezerwacja i personel restauracji musiał wszystko przygotować na nowo.
- Teraz jedziemy, Minnie – powiedział chłopak, a ja aż zadrżałem z ekscytacji. Do hotelu!
Wsiadłem na motor i założyłem kas, obejmując Minho w pasie, gdy usiadł przede mną. Droga była krótka, a gdy tylko znaleźliśmy się przed danym budynkiem, miałem wrażenie, że serce zaraz mi wyskoczy z piersi. W końcu mamy całkowicie czas dla siebie i miałem nadzieje, że porządnie go wykorzystamy! Gdy weszliśmy do środka, okazało się, że chłopak miał zrobioną już rezerwacje, więc jedynie odebrał klucz, z którym ruszył do windy. Dogoniłem go zaraz, wchodząc do niej wraz z nim. Po zamknięci się drzwi, chłopak wręcz rzucił się na mnie, mocno przyciskając mnie do ściany, na co cicho jęknąłem.
- Hyung – mruknąłem jedynie, nim mocno mnie pocałował, zsuwając jedną dłoń na mój pośladek i zaciskając na nim swoje palce. Zarzuciłem mu ręce na szyję, wplątując mu palce we włosy, by lekko go za nie pociągnąć. Gdy drzwi się rozsunęły, ledwo co oderwaliśmy się od siebie. Wyszliśmy z windy, a Choi pociągnął mnie do odpowiednich drzwi, otwierając je sprawie, by po tym niemal wrzucić mnie do środkach, wchodząc za mną. Zakluczył jeszcze wejście, by zacząć iść powoli w moją stronę, a ja stałem i patrzyłem się na niego zaczarowany. Taki przystojny i seksowny! Gdy podszedł do mnie, objął mnie mocno w pasie, przyciskając do siebie.
- Kocham Cię – mruknął, a ja nie zdążyłem już mu odpowiedzieć, bo znów mnie pocałował. O wiele żarliwiej niż w windzie. Zacisnąłem dłonie na jego koszulce, nieco stając na palcach, by móc dosięgnąć bardziej do jego warg, aż chłopak nieco się schylił i złapał mnie za uda, podnosząc mnie. Mruknąłem mu zadowolony w wargi, po czym oplotłem jego biodra swoimi nogami. Zacisnął mocno dłonie na moich pośladkach i nie odrywają się od moich ust, podszedł do łóżka, by położyć mnie na nim delikatnie. Odsunął się od moich ust i zawisł nade mną, wpatrując się uważnie.
- Minnie, jesteś taki piękny – wyszeptał i pogłaskał mnie po policzku, a ja zarumieniłem się jeszcze bardziej, odwracając wzrok.
- Taki cudowny i słodki – znów szepnął i schylił się, by zacząć całować moją szyję, co jakiś czas zasysając się na niej. Objąłem go lekko w szyi, pozwalając mu na to „znaczenie” mnie. W końcu zależałem tylko do niego. Jego wargi sunęły powoli od mojego lewego ucha, przez grdykę, aż do obojczyków. Wsunął te swoje zimne ręce pod moją koszulę, co spowodowało, że przez moje ciało przeszedł bardzo przyjemny dreszcz. Podwinął materiał ubrania, które było tak zbędne w tej chwili, ale on chyba nie spieszył się, by to ze mnie zdjąć. Pochylił się nad jednym z sutków i najpierw zaczął na niego chuchać, by zaraz zacząć drażnić językiem. Więc taka była jego strategia? Mozonla gra wstępna, by rozpalić mnie do granic możliwości. Cholerny Choi! 

   Stęknąłem nieco głośniej, gdy objął moją brodawkę ustami i zaczął ją ssać, co jakiś czas podgryzając zębami. Zacisnąłem dłonie na jego ramionach i odchyliłem lekko głowę w tył, wypuszczając z ust ciche stęknięcie. Zaraz przeniósł się na drugi sutek, a ja fuknąłem zniecierpliwiony, bo w moich bokserkach oraz spodnia powoli zaczynało brakować miejsca, a to nie było miłe uczucie.
- Hyunggie – stęknąłem w końcu, gdy Minho zbyt długo zajmował się moimi sutkami, a on jedynie się uśmiechnął i zaczął całować mnie po mostu, powoli schodząc co raz niżej i niżej. Nie wiem ile czasu minęło, aż w końcu dotarł ustami do miejsca, gdzie dalsze części mojego ciała, były schowane pod materiałem spodni oraz bokserek. Chłopak spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął, by rozpiąć mój rozporek. Zsunął ze mnie spodnie wraz z bokserkami, czym mnie zaskoczył, bo myślałem, że pomęczy mnie nieco dłużej, no ale jak widać, chyba sam się mocno podniecił i nie chciał za bardzo czekać. Cóż, lepiej dla mnie. Uniosłem się lekko na łokciach, by móc widzieć co robić. Mój członek stał już na baczność i domagał się uwagi, ale bazując na doświadczeniach, chłopak nie tak szybko się nim zajmie. Nawiązałem krótki kontakt wzrokowy z chłopakiem, który po chwili zniknął między moimi udami. Zaczął je całować po wewnętrznej stronie ud, a ja znów się wygiąłem stękając. To miejsce było strasznie czułe na dotyk, dlatego też, gdy Minho zaczął sunąć tam językiem, głośno jęknąłem. Po moim ciele znów przeszedł dreszcz, czując jak starszy zasysa się w niektórych miejscach, zostawiając mi malinki nawet na udach.

  - Nie baw się tak mną – znów stęknąłem, ponownie opierając się na łokciach.
- Jesteś strasznie niecierpliwi, kochanie – mruknął, unosząc się, by mnie pocałować i chwycić mojego penisa mocno w dłoń. Jęknąłem chłopakowi w ustach i lekko się spinając, na co się zaśmiał. Odsunął się od moich warg i znów zajął się moją szyją. Lizał ją, całował i podgryzał, ruszając sprawnie swoją dłonią na moim członku. Dyszałem i sapałem z przyjemności, którą zacząłem odczuwać co raz bardziej. Przymknąłem swoje oczy, by zaraz je szeroko otworzyć, bo chłopak niespodziewanie wsunął sobie mojego członka o buzi. Aż usiadłem, by głośno stęknąć i wplątać palce w jego włosy.
- Hyuggie – wysapałem, by zaraz znów opaść na łóżko, ciągnąć go lekko na włosy z przyjemności. Męczył mnie tak jeszcze przez chwilę, biorąc sobie mojego penisa głęboko do buzi. W końcu odsunął się ode mnie, by pochylić się nade mną i pocałować mnie. Szybko obrócił mnie na brzuch i uniósł moje biodra dość wysoko. Poczułem zaraz jak jego dłonie zaciskając się na moich pośladkach. Odwrócił zaraz głowę w jego stronę i cicho sapnąłem, widząc jak ślini sobie palce u jednej ręki. Nie minęła chwila, a jego dwa palce znalazły się we mnie. Stęknąłem cicho i zagryzłem dolną wargę. Byłem już trochę z chłopakiem i na dobrą sprawię, seks uprawialiśmy co najmniej dwa razy w tygodniu, więc nie bolało mnie, a chłopak ze względu na moje dobro, zawsze mnie rozciągał.
Stękałem cicho w poduszkę, lekko kręcąc swoimi biodrami, by nabijać się na jego długie palce, które dawała mi bardzo dużo przyjemności….ale i tak były niczym w porównaniu do jego przyjaciela. Zaraz starszy wyjął ze mnie swoje palce i podniósł się, by wygodnie klęknąć przede mną. Ściągnął z siebie spodnie wraz z bokserkami i położył swojego penisa między moimi pośladkami, zaczynając pocierać nim o moje wejście.

- Minnie, jak bardzo tego chcesz bym wszedł? - wyszeptał. Drżał mu głos, przez co wiedziałem, że nie wytrzyma długo, ale i tak się droczył.
- Bardzo…- stęknąłem jedynie, by zaraz pisnąć, by dłoń chłopaka uderzyła w mój lewy pośladek. Klapsy były tak strasznie podniecające. Zagryzłem mocniej dolną wargę, gdy poczułem czubek jego męskości przy sobie...już miał wchodzić, gdy nagle rozdzwonił się jego telefon. Otworzyłem szeroko swoje oczy i spojrzałem na niego przez ramię, obserwując jak chłopak sięga po telefon, patrząc na mnie spokojnym wzrokiem. Zaraz pogładził mnie po pośladku, obserwując mnie. Jego wzrok się z zmieniał, a mnie zaczęła przepełniać wściekłość i smutek. Odwróciłem się na plecy i usiadłem, wpatrując się w swoje nogi, słuchając jak rozmawia. Gdy skończył, spojrzał się na mnie przepraszająco.
- Minnie ja…- zaczął, ale uciszyłem go gestem ręki.
- Idź już – mruknąłem, a w moich oczach pojawiły się łzy. Chłopak chyba chciał do mnie podejść i mnie przytulić, ale odepchnąłem go.
- Wynoś się! - krzyknąłem, nie patrząc się już na niego. Byłem wściekły, zażenowany i smuty w jednym momencie. Skuliłem się na łóżku, słysząc jak się ubiera.
- Kocham Cię – wyszeptał jedynie i wybiegł z pokoju, a ja wraz z trzaskiem drzwi, rozpłakałem się. Znów mnie zostawił….i to znów przez tą jego cholerną „pracę”!


Przeczytałeś? Zostaw po sobie komentarz! Bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania~