poniedziałek, 9 listopada 2015

2min rozdział I

Hej, hej robaczki!
W końcu udało mi się zebrać w sobie i napisać dla was pierwszy rozdział mojego nowego opowiadanka (zapowiedź macie tutaj >klik< ) Mam nadzieje, że wam się spodoba! Rozdziały będę starała się wrzucać regularnie, co tydzień, a o jakiś zmianach, będę informowała po lewej stronie w aktualnościach!
I bardzo dziękuję Raito za to, że poświęciła czas, by sprawdzić mi to! :D


                                           ROZDZIAŁ I

Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Kto go w ogóle wymyślił? Dramat jakiś! I jeszcze miałem najwięcej lekcji z całego planu na te pięć dni, które musiałem spędzić w pięknej publicznej placówce, znanej jako szkoła. Czasami chodzenie do niej, przyprawiało mnie o mdłości i nagłą niechęć do wszystkiego. Ogółem masakra. Tym bardziej, że właśnie zacząłem drugą klasę liceum, czyi tą najgorszą. Nowy materiał, większy poziom trudności. Po prostu żyć się odechciewa. Jedynym pocieszeniem tego dnia, było spotkanie mojego chłopaka, który zawsze przyjeżdżał po mnie po skończonych zajęciach. Już nie mogłem się doczekać kiedy będę mógł go zobaczyć. Pewnie jak zawsze będzie stał oparty o swój ukochany motocykl, ubrany w ciemne kolory. Był taki przystojny,a w dodatku moi rodzice go strasznie lubią. Na dobrą sprawę nie wiedzą kim jest. Bo wtedy, na pewno miałbym zakaz spotykania się z nim już na dobre. Tym bardziej, że na początku mieli pewne problemy z tym, że chłopak jest ode mnie dużo starszy. Jednak pokazał im, że mnie kocha i zaakceptowali go. Na całe szczęście, bo ja również go mocno kocham i chyba nie dałbym rady teraz bez niego.
Potrząsnąłem szybko swoją głową, starając się skoncentrować na lekcji. To nie pora na rozmyślanie! Trzeba się skupić, bo za tydzień będzie sprawdzian! Wziąłem głęboki wdech i popatrzyłem na tablice, widząc na niej równania matematyczne. Aż miałem ochotę stęknąć zrezygnowany na całą klasę, jednak ostatecznie stłumiłem to, jęcząc w myślach. Trzeba było iść gdzie indziej!
Lekcje w końcu się skończyły, a ja niemal wybiegłem z szkoły, chcąc jak najszybciej wpaść w ramiona ukochanego! Swoją drogą, już z daleka zauważyłem wianuszek dziewczyn i byłem pewny na sto procent, że to właśnie w środku tego kółeczka znajduje się mój chłopak. Z mniejszym entuzjazmem zacząłem iść w jego stronę, mając ochotę zabić każdego, kto by się kręcił przy nim. Ostatecznie, gdy ten mnie zauważył, odgonił skutecznie od siebie adoratorki i uśmiechnął się do mnie, a ja niemal się rozpłynąłem.
Oto mój idealny facet – Choi Minho.
Podszedłem do niego z lekkimi rumieńcami, a on od razu wziął mnie w swoje ramiona, na co szeroko się uśmiechnąłem, obejmując go rękoma na wysokości klatki piersiowej, bo mój niski wzrost nie pozwalał sięgnąć mi wyżej.
Trwaliśmy tak przez chwilę w tym uścisku, aż w końcu chłopak się pochylił i musnął delikatnie moje usta, przenosząc jedną dłoń na mój policzek.
- I jak było w szkol, Minnie? - zapytał swoim ciepłym głosem, tuż przy moim uchu. Aż zadrżałem, uśmiechając się lekko pod nosem.
- Nic ciekawego. Zresztą jak zawsze, ale miałem kartkówkę z Chemii i była dość łatwa – powiedziałem, wpatrując się w niego.
- Dla Ciebie wszystko z Chemii jest łatwe, mój geniuszu. - Z tymi słowami pocałował mnie w czoło i ostatecznie się odsunął, co spotkało się z moim pomrukiem niezadowolenia. Choi zaśmiał się jedynie, podając mi kask. Założyłem go na głowę i zaraz po chłopaku, wsiadłem na maszynę. Standardowo objąłem go, przytulając się do jego pleców, gdy ruszył. Jechaliśmy dość krótko, mijając każdy samochód na ulicy, aż dotarliśmy do mojego domu. Minho zgasił motor, a ja z niego zszedłem, marszcząc brwi, gdy ten dalej siedział na maszynie.
- Minnie, dzisiaj niestety nie będę mógł Ci potowarzyszyć – powiedział, zdejmując kask. Spojrzałem na niego smutno, wzdychając ciężko.
- No dobrze. Rozumiem, że robota? - zapytałem, oddając mu ochraniacz na głowę. Chłopak pokiwał swoją głową, by zaraz stanąć przy mnie i przyciągnąć do siebie.
- Obiecuje, że Ci to wynagrodzę – mruknął, by zaraz odsunąć się niedużo i unieść moją twarz nieco do góry, składając na moich ustach czuły pocałunek. Przymknąłem swoje oczy i zacisnąłem dłonie na jego koszulce. Tak bardzo chciałem by został jednak ze mną. Ale nic nie mogłem zrobić.
Gdy w końcu odsunęliśmy się od siebie, Choi ucałował jeszcze moje czoło, nim z powrotem wsiadł na motor i odjechał. Stałem jeszcze przez chwilę w tym samym miejscu, patrząc za znikającą w oddali motocyklem. Ostatecznie zmusiłem się do odwrócenia i pójścia do domu.
- Wróciłem! - poinformowałem domowników przy drzwiach, gdzie zmieniłem szkolne obuwie, na swoje kapcie i od razu poszedłem do swojego pokoju. Rzucając plecak w kąt, padłem na łóżko, wtulając się w poduszkę. Westchnąłem w nią ciężko, odwracając się na plecy i wbijając spojrzenie w sufit. Leżałem tak przez kilka minut, aż nie usłyszałem cichego pukania do drzwi.
- Proszę – mruknąłem na tyle głośno, że osoba po drugiej stronie usłyszała. Do pomieszczenia weszła moja mama. Podniosłem się do pozycji siedzącej na posłaniu, posyłając jej delikatny uśmiech. Usiadła na brzegu łóżka, również się uśmiechając. Miałem piękną rodzicielkę. Przynajmniej tak uważaliśmy w rodzinie. Każdy mówił mojemu tacie, że z niego prawdziwy szczęściarz, że znalazł sobie taką kobietę o wielkim sercu. Moja mama była drobną brunetką o dużych, brązowych oczach i łagodnym spojrzeniu. Miała również delikatne rysy twarzy i bladą skórę. To po niej odziedziczyłem większość cech charakteru oraz wygląd. Wiele razy to słyszeliśmy, a ja cieszyłem się z tego. Nie to, że mój tata by brzydki czy coś.
Porozmawiałem chwilę z mamą, by zaraz w jej towarzystwie pójść do kuchni na obiad. Przywitałem się z ojcem i usiadłem obok niego przy stole, obserwując jak moja rodzicielka kończy przyrządzać jedzenie.
- Taemin? Kiedy Minho wpadnie do nas na obiad? - nagle zapytała, a ja zmarszczyłem brwi i wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem. Ma strasznie dużo roboty w pracy, ale mogę do niego napisać i się spytać kiedy by miał czas. - Z tymi słowami wyciągnąłem telefon i szybko wysłałem chłopakowi SMS z pytaniem, chociaż odpowiedź i tak dostanę jakoś w środku nocy albo nad ranem.
Po skończonym obiedzie, poszedłem do swojego pokoju chcąc odpocząć po sytym soczystym obiedzie. Jednak mój spokój nie trał zbyt długo, bo moja komórka zaczęła mi wibrować w kieszeni. Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem urządzenie, zerkając na wyświetlacz. Dzwonił Key, mój przyjaciel z klasy wyżej. Ciekawe czego chciał? Odebrałem.
- Hej Minnie! Słuchaj, bez zbędnych ceregieli, bo czas tu jest ważny! Jjong mnie wystawił! A mieliśmy iść do kina na ten nowy film akcji, no nie? No i stoję teraz przed budynkiem, mając już bilety w dłoni. Nie chciał byś iść ze mną? Taka siara trochę iść samemu na film! Błaaagam, zgódź się~! - jęczał mi do słuchawki, a ja po krótkim namyślę, zgodziłem się. Przecież nie mogłem go tak zostawić. Po zakończeniu rozmowy, przebrałem się w inne ubrania, po czym wpadłem jeszcze do kuchni, informując, że idę z Kibumem do kina. Zawsze, gdy słyszeli, że idę gdzieś z moim przyjacielem, w ogóle się o mnie nie martwili, bo wiedzieli, że starszy chłopak traktuje mnie jak młodszego brata i potrafi się mną zająć. Czasami miałem wrażenie, że ufają mu bardziej niż Minho, no ale to mogą być jedynie błędne domysły.
Pod kino dotarłem w dziesięć minut, a przyjaciel niemal wciągnął mnie do środka, a później do odpowiedniej sali. Weszliśmy na styk! Gdy siedzieliśmy już na swoich miejscach, Key dał mi popcorn, który zdążył kupić przed moim
przyjściem. Po reklamach, które jak to w kinie, ciągnęły się w nieskończoność, przyszła w końcu pora na film! Muszę przyznać, że już po kilku minutach bardzo się wciągnąłem w tą historię i oglądałem całość z zapartym tchem.
Gdy film się skończył, poszliśmy z Kim'em jeszcze na zakupy, gdzie ten kupił sobie nowe spodnie oraz buty. Ja nie miałem okazji nic wziąć dla siebie, bo kasy nie wziąłem z domu. Po wyjściu z galerii handlowej, pożegnaliśmy się i każdy poszedł w swoją stronę.
Będąc już niedaleko domu, dostałem wiadomość od mamy. Miałem szybko wracać. Zmarszczyłem jedynie brwi i przyspieszyłem kroku, nie odpisując. W końcu byłem już na swojej ulicy. Gdy wszedłem do mieszkania, rozebrałem się z kurtki oraz butów, szybko wchodząc do salonu, wyraźnie zaniepokojony wiadomością.
- Co się stało? - zapytałem, wbijając spojrzenie w rodziców, którzy siedzieli przytuleni do siebie na kanapie. Mama spojrzała jedynie na mnie, uśmiechając się lekko. Miałem ponowić swoje pytanie, gdy nagle poczułem jak ktoś obejmuje się w pasie. Pisnąłem przestraszony i odwróciłem głowę, dostrzegając, że to tylko Choi. Wypuściłem powietrze z ust, kładąc dłoń na swojej klatce piersiowej.
- Przestraszyłem się! - powiedziałem oskarżycielsko, by zaraz poczuć jak chłopak muska ustami moją szyję. Na moje policzki wpłynął lekki rumieniec, a sam odsunąłem się od Minho. Złapałem go za rękę i poszedłem z nim do swojego pokoju. Gdy zamknąłem drzwi za sobą, wlepiłem w niego uważnie spojrzenie.
- Co ty tutaj robisz? Miało Cię nie być dzisiaj – powiedziałem spokojnie i zaraz usiadłem na swoim łóżku.
- Uwinąłem się z robotą szybciej niż sądziłem – mruknął i zaraz usiadł obok, wciągając mnie na swoje kolana. Zarumieniłem się lekko i dałem mu ręce na szyję, patrząc mu głęboko w oczy. Zaraz poczułem jak dłonie starszego zsuwając się na moje pośladki i zaciskają się, na co cicho jęknąłem, rumieniąc się jeszcze bardziej.
- Zboczeniec z ciebie, wiesz? - szepnąłem mu do ucha, a brunet zaśmiał się, całując mnie w czoło.
- No cóż. Trudno mi utrzymać ręce przy sobie w Twoim towarzystwie, kochanie – powiedział z błyskiem w oku. Westchnąłem ciężko i uniosłem nieco głowę, by poczuć zaraz na ustach jego miękkie wargi. Zamruczałem zadowolony, od razu zaczynając się wczuwać w ten pocałunek. Zamknąłem swoje oczy, nieco drżąc na jego kolanach z przyjemności.
Starszy molestował moje pośladki, niemal gniotąc je w swojej dłoni, na co ja dyszałem mu w wargi. Po chwili jednak zaczął wsuwać swoje ręce pod moją koszulkę, a ja zacząłem drżeć mocniej. Usta przeniósł na moją szyję, zaczynając robić mi malinki na obojczykach.
- Minho – wyszeptałem cicho, by zaraz złapać za jego koszulkę i podciągnąć ją do góry, odrzucając gdzieś za siebie. Sapnąłem rozmarzony, widząc jego na
, umięśnioną klatkę piersiową. Przejechałem dłońmi po jego mięśniach na brzuchu, również robiąc mu malinki na szyi. Zaraz i ja byłem bez koszulki, a chłopak powalił mnie na materac tak, że on zwisł nade mną z uśmieszkiem. Wsunął mi kolano między uda, przez co jęknąłem i wrócił do całowania moich ust, a dłonie zajęły się pieszczeniem moich sutków. Było mi tak dobrze i zapewne byłoby mi jeszcze lepiej, gdyby nie to, że chłopakowi zaczął dzwonić telefon. Odsunął się ode mnie, klnąc przy tym jak szewc i wyciągnął komórkę, odbierając ją z serią przekleństw. Po krótkiej rozmowie, rzucił mi przepraszające spojrzenie. Już wiedziałem o co chodzi. Z westchnięciem, usiadłem i ubrałem bluzkę, która leżała obok mnie. Wiedziałem co znaczy ten wzrok. Musiał iść do pracy.
- Cholera, Minnie. Tak strasznie cię przepraszam! Specjalnie dla Ciebie chciałem się tak szybko uwinąć – jęknął chłopak, patrząc się na mnie przepraszająco, a ja jedynie się uśmiechnąłem lekko.
- Nic się nie stało – powiedziałem spokojnie i wstałem, przekręcając klucz w drzwiach, by je otworzyć. Po tym spojrzałem na chłopaka, który ubierał koszulkę i zaraz do mnie podszedł, obejmując mnie mocno w pasie,
by ucałować namiętnie moje usta. Westchnąłem mu w wargi, przedłużając pocałunek jak najbardziej się tylko dało. Jednak w końcu trzeba było się odsunąć.
- Taki chłopak to skarb. Mocno cię kocham i obiecuje, że Ci to wszystko wynagrodzę – wyszeptał, składając ostatni pocałunek na moich wargach, nim wyszedł. Zamknąłem za nim drzwi, po czym położyłem się na łóżku,
wtulając twarz w swoją poduszkę. Często tak się zdarzało, że chłopak musiał przerywać nasze zabawy, na rzecz jego cholernej pracy. Tak dawno tego nie robiliśmy. Brakuje mi jego dotyku, pocałunków na ciele. Ogółem jego osoby przy mnie mi brakuje. Chwilkę tak leżałem, by zaraz rozpiąć swoje spodnie i wsunąć dłoń w bokserki. Standardowo skończyłem na ręcznym.
Jęknąłem głośno w poduszkę i doszedłem w swoją dłoń, dysząc. Leżałem tak przez chwilę, by zaraz wytrzeć rękę w chusteczkę i zebrać się z łóżka. Westchnąłem ciężko, wygrzebałem spod poduszki swoją piżamę, która składała się z koszulki Choi oraz moich krótkich spodenek. Z ciuchami w ręku, zamknąłem się w łazience i nalałem sobie ciepłej wody do wanny z dużą ilością piany oraz olejku zapachowego. Moczyłem się tak dobrą godzinę, aż słabo mi się zrobiło od tego ciepła, więc wyszedłem, nasmarowałem się balsamem oraz tonikiem, po czym wróciłem do pokoju, zauważając, że mam nieodebrane połączenie oraz wiadomość od Minho o treści „Przepraszam Minnie za dzisiaj”. Wpatrywałem się przez chwilę w wyświetlacz telefonu, by po chwili zastanowienia oddzwonić. Jednak chłopak nie odebrał. Zrezygnowany wyłączyłem telefon, uprzednio podłączając go do ładowania i wlazłem pod kołdrę, wpatrując się tępo w ścianę. Ile bym dał za to, by teraz leżał obok mnie i przytulał do swojego nagiego ciała. Zaraz jednak pokręciłem swoją głową, wtulając ją w poduszkę. Nie mogłem zbytnio pogrążać się myślach o nim, bo znów nie będę spał całą noc! Zacisnąłem mocno swoje oczy, wyobrażając sobie jakieś dziwne misie, które latały, czy też gadające po rusku świnie…
Z pięknego snu wyrwał mnie jakże irytujący i monotonny dźwięk budzika, który natychmiast wyłączyłem, jęcząc w poduszkę. Tak bardzo mi się dzisiaj nic nie chciało! Tym bardziej, że nie miałem humoru. Bycie nastolatkiem jest trudne….tym bardziej jeśli nie masz jak wyładować swojej frustracji seksualnej, bo Twój chłopak ma tą pieprzoną pracę i nie może cię porządnie przelecieć!
Wstałem z łóżka, krzywiąc się i poszedłem do łazienki, by wykonać standardowe, poranne czynności.
Z pozostałością po paście do zębów, wyszedłem z wcześniej wspomnianego pomieszczenia i podszedłem do szafy, wycierając brudne usta. Wyciągnąłem pierwsze, lepsze ubrania z szafy i założyłem je. Padło na czarne rurki, białą koszulkę bez rękawków i z kołnierzykiem oraz kremowy sweter, a kołnierzyk wyciągnąłem na zewnątrz swetra.
Po spakowaniu plecaka, zaszedłem do kuchni, uśmiechając się lekko na widok zafoliowanego jedzenia z dołączoną kartką 


                          „Powodzenia w szkole, kochanie! Tu masz swoje ulubione naleśniki.
                                                                                                  Kochamy Cię, rodzice”



Rozpakowałem śniadanie i usiadłem przy stole zabierając się na jedzenie go, z uśmiechem. Nieco poprawiło mi to humor. Śniadania mojej mamy są najlepsze! Po skończonym posiłku, zebrałem się do szkoły, krzywiąc się na to, że będę musiał w niej spędzić połowę dnia...i pewnie Minho dzisiaj po mnie. Znów westchnąłem ciężko i nim się obejrzałem, byłem na terenie tej wspaniałej placówki, która miała kreować moją świetlaną przyszłość.
Po wejściu do budynku, od razu zauważyłem mojego przyjaciela, który standardowo czekał na mnie przy szatni. Rzuciłem mu jedynie uśmiech i bez słowa ruszyłem w stronę klasy, czekając aż chłopak do mnie dołączył. Gdy tyko to zrobił, od razu zaczął rozmowę.
- Uuuu, ktoś tu dzisiaj nie w humorku. Czyżby hormony buzują, a nie ma kto Ci rozładować frustracji? - zapytał z uśmiechem, a ja spiorunowałem go wzrokiem, na co tylko się zaśmiał. Czasami nienawidziłem go za to, że tak dobrze mnie znał!
- Wiesz Minnie, zawsze jestem do Twojej dyspozycji…chociaż wątpię czy wtedy mój Jjongie by przeżył starcie z Twoim chłopakiem. W końcu jest wyższy i silniejszy – westchnął Kibum, a ja mu przytaknąłem. Gdybym przespał się z Kimem, Choi chciałby go pewnie zabić, a Jjong chcąc go obronić i przy okazji zabić mnie, dostałby pewnie kulką w łeb...Zaraz, o czym ja do cholery myślę! Nie będzie żadnego seksu z Key!
Nagle poczułem wibracje w mojej kieszeni, więc wyciągnąłem komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Nowa wiadomość. Przesunąłem palcem po ekranie, wpisałem szybko w kod i odczytałem sms od Minho, który brzmiał: 

„Nie przyjadę dzisiaj po Ciebie, jednak od razu po szkole przyjdź do kawiarenki niedaleko Twojej szkoły. Obiecuje, że nie będziesz żałować”

O co może mu chodzić?
______________________________
Jeśli przeczytałeś, zostaw po sobie komentarz! Bardzo mnie to motywuje do dalszego pisania!

piątek, 6 listopada 2015

DooSeob bonus

Nigdy nie sądziłam, że ten post kiedykolwiek powstanie, tym bardziej, że DooSeob jest pierwszym opowiadaniem na tym blogu i został dawno zakończony. Jednakże dopadła mnie dzisiaj wena i z racji tego, że nie miałam na czym się wyżyć, postanowiłam napisać scenę erotycznych uniesień tej uroczej parki, tym bardziej, że takiej sceny w tym krótkim opowiadaniu nie było. Mam nadzieje, że się to wam spodoba i nie zlicznujecie mnie za bardzo, bo rozdział wrzucam bez sprawdzenia go przez betę, więc jeśli wyłapiecie jakiś błąd, czy też powtórzenie, od razu mi o tym napiszcie!
I przepraszam za tą nagłą zmianę narracji, jednakże o wiele wygodniej mi się piszę w tej pierwszoosobowej.

 ~~~~~~~♥~~~~~~~~


Związek Yoseoba i Doojoona trwał już około pół roku. Byli szczęśliwą, kochającą się parą, która rzadko kiedy się kłóciła. Zupełne przeciwieństwo tego, co było wcześniej, ot co. Spędzali niemal każdą chwilę razem, migdaląc się przy okazji, co doprowadzało resztę zespołu wręcz do szewskiej pasji. Ale kto by się nimi tam przejmował. Ważne, że są ze sobą szczęśliwi. Jednak od pewnego czasu młodszego chłopaka zaczął niepokoić pewien istotny dla niego fakt. A było nim to, że oni tego jeszcze nie zrobili. Na początku Yangowi w ogóle to nie przeszkadzało, ale ile można wytrzymać tylko na wzajemnym obciąganiu sobie? A może Yun nie pożądał go w ten sposób? Albo ma kogoś innego od tego? Młodszego naprawdę to męczyło i czasami nie mógł spać przez to. A nie chciał mówić o tym swojemu chłopakowi, bo bał się, że go tym zdenerwuje. Jednakże z dnia na dzień, frustracja seksualna chłopaka zaczęła sięgać zenitu i w końcu nie wytrzymał.
- Masz kogoś innego prawda?! - krzyknął Yoseob, gdy tylko został sam na sam z starszym, który stał zaskoczony w kuchni, wpatrując się w wściekłego chłopaka, któremu łzy zaczynały spływać po policzkach.
- Yoseob, kochanie, o czym ty mó..
- Nie kochaniuj mi tu teraz i powiedz mi to to teraz, prosto w oczy, że masz kogoś innego! Jesteśmy razem już sześć miesięcy i jeszcze tego nie robiliśmy, Yang! Nie pociągam cię aż tak bardzo? A może brzydzisz się zrobić to ze mną? Boże, to takie frustrujące! Zawsze, gdy zaczynamy robić sobie dobrze, mam nadzieje, że pójdziemy dalej, a ty zawsze na tym kończysz! Powiedz mi w końcu o co Ci chodzi!. - Yoseob kompletnie stracił nad sobą panowanie, krzycząc i płacząc na przemian, wprawiając Doojoon'a w kompletne osłupienie. Zaraz jednak ruszył się i podszedł do chłopaka obejmując go na tyle mocno, by mu się nie wyrwał.
- Jesteś taki głupiutki, Seobie. Jak mógłbym się Ciebie brzydzić? Kocham Cię całym sobą i nigdy nie myślałem, by znaleźć sobie kogoś innego – mruknął mu do ucha, głaszcząc go uspokajająco po plecach.
- W..więc czemu Ty…? - wyjęczał młodszy, opierając czoło o ramię chłopaka.
- Myślałem, że nie jesteś gotowy na to. Nigdy nie dawałeś mi sygnałów, że chcesz więcej….albo ja po prostu jestem ślepy i ich nie widziałem – szepnął lider, zaczynając całować szyję swojego ukochanego.
- Raczej to drugie – mruknął młodszy i zaraz chętnie odchylił głowę w tył, wzdychając rozkosznie.
- W takim razie, chyba nie będziesz miał nic przeciwko, jeśli teraz posuniemy się dalej – stwierdził Yang i złapał Yoseoba za tyłek, podnosząc go do góry. Z uśmiechem zaniósł go do swojej sypialni i tam rzucił na łóżko, by na chwilę się cofnąć w celu zamknięcia drzwi na klucz. Po tym podszedł powolnym krokiem to mebla, na którym leżał już jego słodki kochanek i pochylił się nad nim, z delikatnym uśmiechem.
- Musisz jeszcze wiedzieć, że teraz nic mnie nie powstrzyma – szepnął i pocałował go, nie dając mu możliwość by odpowiedział.


                                                           POV DOOJOON

Moje dłonie od razu wsunęły się pod jego koszulkę, podwijając ją lekko. Palcami odnalazłem jego sutki, zaczynając je najpierw lekko pocierać, by potem wziąć je w dwa palce i zacząć nimi kręcić na różne strony. Cały czas go całowałem, w międzyczasie wsuwając mu kolano między uda i przyciskając je do jego krocza, na co zareagował słodkim stęknięciem prosto w moje wargi. Taki uroczy. Zaraz przeniosłem się ustami na jego szyję, zaczynając robić na niej małe, czerwone ślady, co by się później makijażystki nie denerwowały, że nie mogą tego zakryć.
Po dłuższej chwili ściągnąłem jego koszulkę, napawając się tym cudownym widokiem, jaki miałem przed sobą. Zarumieniony Yamg, to najpiękniejsza rzecz na całym świecie, ot co. Przejechałem dłońmi po jego klatce piersiowej, by zatrzymać się na jego bokach i schylić na się tyle, aby móc przejechać mu językiem od pępka, aż po obojczyki. W końcu usadowiłem się nieco wygodniej między jego nogami i całą swoją uwagę skupiłem na jego sutkach, które z zamiłowaniem zacząłem lizać i ssać raz jeden, raz drugi. Młodszy przy tym tak słodko stękał, a to był dopiero początek tego, co miało nadejść
Gdy już wystarczająco zająłem się tymi dwoma, ciemnymi punkcikami na jego klatce piersiowej, zjechałem ustami niżej, dłońmi rozpinając mu spodnie, które zaraz dołączyły do jego koszulki na podłodze. Zniżyłem się jeszcze bardziej, zaczynając sunąć językiem po wewnętrznej stronie uda młodszego, wsłuchując się uważnie w te jego słodziutkie jęki. Tak uroczo drżał, gdy językiem byłem byłem blisko linii jego slipek. W końcu stwierdziłem, że nie mogę go tak dłużej męczyć i położyłem dłoń na jego kroczu, ściskając je lekko, na co Yang wciągnął gwałtownie powietrze, po czym jęknął przeciągle, unosząc swoje biodra do góry.
- Taki słodki – szepnąłem z zachwytem, by zaraz ściągnąć mu bieliznę. Uśmiechnąłem się dumnie, widząc jak jego męskość już stoi w gotowości. Chwyciłem ją w dłoń, zaciskając na niej mocno palce zaczynając ruszać nadgarstkiem dość szybko i sprawnie. Gdy chłopak był już bliski orgazmu, przestałem, co spotkało się z jego jękiem niezadowolenia. Zaśmiałem się cicho i znów nad nim zawisłem.
- Nie uważasz, że to trochę nie sprawiedliwe, że tylko ty masz tyle przyjemności. Mnie też coś się należy – mruknąłem zmysłowo i przyniosłem jego rękę na swoją szlufkę od paska. Zaraz uśmiechnąłem się zadowolony, gdy chłopak kazał mi się położyć na plecach, co uczyniłem z chęcią. Oparłem się wygodnie o ścianę za mną, chcąc uważnie obserwować jego poczynania. Sprawnie odpiął mi pasek wraz z rozporkiem i zdjął ze mnie spodnie, razem z bielizną. Jak zawsze bezpośredni. Aż westchnąłem rozluźniony, gdy w końcu moja erekcja znalazła się na wolności i nie była już boleśnie uciskana przez ciasne spodnie. Zacząłem wpatrywać się w chłopaka, zastanawiając się co teraz zrobi. Wsunie sobie od razu do buzi, czy jednak pomęczy mnie tak, jak ja jego? Dokonał jednak wyboru, który bardzo mnie zadowolił. Tak dobrze był czuć ciepło jego ust na swoim penisie. Wplątałem palce w jego włosy, by zaraz sapnąć, gdy spojrzał mi w oczy. Matko, tak sprośnie~
Odchyliłem swoją głowę w tył, gdy zaczął poruszać swoją głową, by zaraz dać głowę normalnie i zacząć obserwować jak mój penis znika w jego buzi.
- Jak dobrze – sapnąłem, gdy Yoseob przyspieszył ruchy głową. Był co raz lepszy w tym i co raz szybciej potrafił mnie doprowadzić do orgazmu. Gdy poczułem znajome skurcze w podbrzuszu, zatrzymałem go, nieco dysząc. Chciałem być wobec niego sprawiedliwi, więc skoro on nie doszedł, to ja też nie powinienem, poza tym, chciałem rozlać się w nim. Gdy mój członek opuścił już ciepłe i mokre wnętrze jego ust, sapnąłem niezadowolony, by zaraz znów zmienić naszą pozycje, tak, że młodszy leżał pode mną. Nachyliłem się nad nim i go mocno pocałowałem, na oślep sięgając do nocnej szafki. Odsunąłem szufladę i jakimś cudem udało mi się wyciągnąć z niej żel, który położyłem obok chłopaka, całkowicie zajmując się już jego ustami. Gdy w końcu zabrakło nam już tchu, odsunęliśmy się od siebie.
- Kocham cię – wyszeptałem, całując chłopaka jeszcze w policzek, na co on zamruczał w odpowiedzi, a ja uśmiechnąłem się rozczulony. Zaraz usiadłem między jego nogami, nieco bardziej je rozchylając i unosząc jego biodra do góry, by mieć lepszy dostęp do jego wejścia. Wylałem sobie trochę żelu na palce i przeniosłem jego na jego dziurkę, wyraźnie czując jak się spina. Byłem pewny, że ani trochę go to nie zaboli, gdyż wiedziałem o tym, co czasami robił w nocy, gdy był sam w pokoju i myślał, że go nie słuchać, a drzwi były lekko uchylone. Nawet nie wiedział jak bardzo mnie to wtedy podnieciło. Jeszcze tak słodko jęczał moje imię, gdy ruszał palcami w sobie. Aż mocniej mi stwardniał, gdy sobie o tym przypomniałem.
Zagryzłem dolną wargę, od razu wsuwając w niego dwa palce, na co lekko się spiął i cicho stęknął. Uśmiechnąłem się lekko i przejechałem wolną dłonią po jego udzie, zaczynając ruszać palcami w jego wnętrzu, co jakiś czas je krzyżując i zginając. Gdy uznałem,że jest już wystarczająco rozciągnięty, wyjąłem palce z jego wejścia i wylałem sobie nieco lubrykantu na penisa, dobrze go po nim rozprowadzając. Zaraz po tym, rozchyliłem nogi chłopaka o wiele bardziej i przystawiłem się, przenosząc wzrok na jego twarz.
- Jesteś pewien? - zapytałem jeszcze, a gdy skinął głową, wszedłem w niego jednym, gładkim pchnięciem. Matko jaki on jest bosko ciasny! Aż zacisnąłem oczy z przyjemności. Zaraz je jednak otworzyłem i wlepiłem w niego spojrzenie, by upewnić się, że go mocno nie bolało. W końcu to jego pierwsza raz.
- Wszystko w porządku? - zapytałem, by zaraz pochylić się nad nim i dać mu dłoń na policzek. Otworzył oczy i spojrzał na mnie, krzywiąc się lekko. Domyślałem się, że może być mu teraz dziwnie i nie komfortowo, jednak zaraz obiecałem mu, że będzie mu dobrze. Pocałowałem go w czoło, by zaraz złapać go za biodra i zaczynając wykonywać pierwsze, powolne pchnięcia, na co Yang reagował cichym jękami, nadal nieco się krzywiąc. Zaraz jednak, gdy zobaczyłem, że wyraz jego twarzy się zmienia, od razu przyspieszyłem, z zafascynowaniem obserwując jak na jego buzi maluje się jedynie grymas przyjemności, a spomiędzy jego cudownych warg wydobywając się co raz to głośniejsze jęki.
- Ah, hyung, szybciej~! - jęknął nagle młodszy, a ja aż sapnąłem z zaskoczenia, wpatrując się w niego zdziwiony, by zaraz spełnić jego słodką prośbę i przyspieszyć ruchy swoimi biodrami, wsłuchując się uważnie w jego jęki. Chwyciłem po chwili za jego penisa i zacząłem energicznie ruszać dłonią. Nie minęło pięć minut, a chłopak zaraz wygiął się nieco w łuk i doszedł w moją dłoń, mocno się zaciskając na moim penisie, co spowodowało, że i ja po kilku ruchać rozlałem się w nim. Resztkami sił, wyszedłem z niego, opadając tuż obok. Przez chwilę wpatrywałem się w sufit, aż nie poczułem jak Yoseob próbuje się do mnie przytulić. Uśmiechnąłem się delikatnie i zaraz ułożyłem się w ten sposób, by było mu wygodnie. Objąłem go ramieniem i przygarnąłem do siebie, całując go w skroń.
- Kocham Cię, hyung – sapnął cicho, a ja uśmiechnąłem się rozczulony, mocniej go do siebie przygarniając.
- Ja Ciebie też kocham.


~~~~ 

Jeśli przeczytałeś, zostaw komentarz! To motywuje mnie do dalszego pisania dla was! ♥

czwartek, 5 listopada 2015

Zapowiedź.



Dwa, tak odmienne światy, które nie miały prawa się spotkać, połączyło głębokie uczucie.
Młodziutki Lee Taemin, który ma zaledwie siedemnaście lat, związał się z niebezpiecznym, ale jakże przystojnym gangsterem Choi Minho. 
 Czy uczucie przetrwa wszelakie próby? 

  Proszę, nie spodziewajcie się czegoś nader kreatywnego. To będzie zwykłe opowiadanie, przesiąknięte erotyzmem, a jedynie motyw gangsterski jest tłem.

niedziela, 1 listopada 2015

Witam.

Dobra. Wiem, że powinno się mnie zlinczować, spalić, zakopać żywcem czy coś, za to, że tu nic długo nie wstawiałam. Jednak teraz przychodzę z wiadomością, że coś tworze. Jeszcze nie wiem czy to wyjdzie, ale warto próbować. Postaram się zacząć nowe opowiadanie, jednak niczego nie obiecuje. No to chyba tyle.
No i oczywiście, chciałam podziękować mojej kochanej Raito, która mnie pilnuje bym pisała.
To tyle.
Buziak~