piątek, 24 stycznia 2014

„Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia”

Witam moi drodzy. Wiem, że czekacie na kolejną część i z przykrością stwierdzam, że to nie jest kolejny rozdział, a One Shot z 2min'em. Mam nadzieje, że wam się spodoba.

Tytuł:: „Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia”

Typ: One SHot
Gatunek: Fluff, smut
Pairing: 2min
Ostrzeżenia: Seks
Długość: 2051 sów
____________________________________

- Hyung? - zawołałem, wchodząc w głąb naszego mieszkania, w którym panowała niepokojąca cisza. Minho już dawno powinien wrócić z pracy, więc czemu go jeszcze nie ma? Z westchnięciem poszedłem do kuchni i zapaliłem światło w pomieszczeniu. Moją uwagę natychmiast przykuła jakaś karteczka leżąca na stole. Podszedłem bliżej i wziąłem ją do ręki.

„Taemin – ah! Przyjdź do kawiarenki, gdzie mieliśmy naszą pierwszą randkę!

Twój Minho”


Że co? Przecież ta kawiarnia jest na drugim końcu miasta! Co on sobie wyobraża! No ale jak widać, nie miałem innego wyjścia. Narzuciłem na siebie kurtkę, ubrałem czapkę, szalik, buty i wyszedłem. Przed domem dostrzegłem taksówkę. No proszę...jak miło, że pomyślał. Podszedłem do auta i wsiadłem, a mężczyzna zawiózł mnie pod kawiarnie. Chciałem mu zapłacić, ale jak się okazało, jego przejazd został już opłacony. Podziękowałem mu i wysiadłem z auta, kierując się do małego butynku. Gdy wszedłem, podeszła do mnie od razu jakaś kobieta i wręczyła mi kolorową kartkę.

„Jesteś coraz bliżej skarbie! Idź tam, gdzie po raz pierwszy się pocałowaliśmy.

Twój Minho”


Jęknąłem głośno, po czym schowałem kartkę do kieszeni. Skłoniłem się kobiecie w geście podziękowania i wyszedłem. Na szczęście nasz pierwszy pocałunek odbył się w pobliskim parku, więc nie musiałem daleko iść. Wtuliłem twarz w swój szalik i wszedłem do parku, rozglądając się za swoim chłopakiem. Jak na złość nigdzie go nie było. Tylko jakiś facet, siedzący nieopodal na ławce. Pchnięty czymś, podszedłem do niego i już miałem coś powiedzieć, gdy ten wręczył mi kolejną kartkę.

„Nie denerwuj się kochanie. Meta na pewno Ci się spodoba! Idź do pobliskiej galerii handlowej i wejdź do pierwszego sklepu po lewej. Dadzą ci tam ubrania. Przebierz się w nie

Twój Minho”


Co ten idiota znów wymyślił?! Z grymasem na twarzy ruszyłem do galerii, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. Gdy wszedłem do niej, zgodnie z treścią kartki, wszedłem do pierwszego sklepu z ubraniami. Tak jak napisał podano mi reklamówkę, a ja poszedłem do przymierzalni by się w to przebrać. Moja „kreacja” składała się z czarnych rurek, białej koszuli w niebieskie, poziome paski oraz czarnej kamizelki. Wyszedłem z przymierzalni, a ekspedientka dała mi kolejną kartkę.

„Już co raz bliżej! Zostaw ubrania w tym sklepie i idź do jubilera na drugim piętrze. Tam dostaniesz pewne pudełko, którego za żadne skarby nie wolno ci otwierać!

Twój Minho”

Wywróciłem oczami, posłusznie kierując się tam, gdzie mnie skierował. Gdy byłem już u jubilera, starszy mężczyzna wręczył mi małe, ładnie zapakowane pudełeczko oraz kolejną karteczkę.

„Wróć teraz do parku

Twój Minho”


Zaczyna mnie to wszystko drażnić. Ile jeszcze będę tak latał?! Podziękowałem starszemu mężczyźnie i upuściłem jego sklep. Przez chwilę uważnie przyglądałem się pudełeczku, miałem chęć je otworzyć, lecz w ostatniej chwili schowałem je do kieszeni swojego płaszcza, który po chwili zapiąłem. Znów ubrałem czapkę oraz szalik i wyszedłem na zewnątrz, nieco dygocząc z zimna. Było naprawdę bardzo chłodno, ale śniegu nie było. Może i lepiej, bo znając siebie, po pierwszym kroku bym wywinął orła. Schowałem ręce w kiszenie płaszcza, wtuliłem twarz w mój miękki szalik i poszedłem z powrotem do parku. Tam zamiast tamtego mężczyzny, siedziała jakaś kobieta z dzieckiem. Przez chwilę się wahałem, czy to do niej mam podejść, ale w końcu podszedłem. Kobieta się uśmiechnęła do mnie, a jej synek dał mi nieco pomiętą kartkę. Uśmiechnąłem się do dziecka, odchodząc.

„Już tuż, tuż. Wróć do kawiarni.

Twój Minho”


Miałem szczerą nadzieje, że moja podróż skończy się na tej kawiarni. Gdy do niej wszedłem, było pusto i ciemno. Zamknięte? Nie, wtedy drzwi nie były by otwarte, a Minho nie kazał by mi tu przychodzić. Westchnąłem ciężko, rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Już chciałem zawołać kogoś, gdy usłyszałem wolną muzykę, dochodzącą z piętra kawiarni. Zmarszczyłem brwi, zerkając w tamtą stronę. Rozebrałem się z płaszcza oraz szalika i czapki, i ruszyłem na górę, uprzednio zabierając jeszcze pamiętne pudełeczko. Wchodziłem powoli na górę, a gdy już tam byłem, oniemiałem. Całe piętro było w pięknych, zapachowych świecach. Jednak nie to przykuło moją uwagę, a Minho, który stał w garniturze na środku pokoju, przy stoliku, na którym znajdowało się czerwone wino i jakieś danie. Po chwili podszedł do mnie, z uśmiechem na ustach.
-H..hyung... - zacząłem, ale ten mi przyłożył palec do ust.
- Cii...Nic nie mówi Taeminnie... - wyszeptał, po czym schylił się i złożył bardzo delikatny pocałunek, tuż przy moim uchu. Zadrżałem, wpatrując się w niego urzeczony. Nie wiedząc kiedy, wciągnął z mojej dłoni pudełko i odłożył je na pobliski stolik. Po tym wziął mnie ponownie w ramiona i zaczęliśmy powoli tańczyć, w rytm muzyki. Nastrój, który stworzył Minho było cudowny. Już zapomniałem o tej złości jaka mi towarzyszyła przez całą podróż tutaj. Liczył się teraz tylko i wyłącznie mój ukochany. Gdy piosenka się skończyła, starszy zaprowadził mnie do stolika. Zasiadłem na krześle, obserwując uważnie ruchy Choi, który usiadł naprzeciwko mnie. Z uśmiechem uniósł pokrywkę, ukazując pięknie pachnące spaghetti. Na sam widok, aż zaburczało mi w brzuchu. Od rana nic nie jadłem. Minho zaśmiał się cicho pod nosem, po czym rozłożył nam na talerze jedzenie. Od razu zabrałem się za konsumpcję , którą spędziliśmy w ciszy. Gdy nasze talerze były już puste, Minho wbił we mnie swój charyzmatyczny wzrok.
-Taeminnie. Który dzisiaj jest? - spytał, a ja przez chwilę zastanowiłem się.
- Dwudziesty drugi stycznia – odpowiedziałem, zauważając cień uśmiechu na jego ustach.
- Dokładnie trzy lata temu, spytałem cię o chodzenie, pamiętasz? - spytał znów, a ja przytaknąłem, dziwiąc się. Przez te trzy lata, nie obchodziliśmy specjalnie tego dnia, więc zastanawiałem się o co chodzi.
- Lee Taemin. Kocham cię cały swoim sercem i jestem stu procentowo pewien, że chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Jesteś dla mnie wszystkim i wiem, że bez ciebie moje życie nie miałoby najmniejszego sensu.... - urwał naglę, po czym wstał i podszedł do mojego krzesła. Z kieszeni wyjął już rozpakowane, czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną na jedno kolano, a ja w tym momencie wstrzymałem na chwilę oddech.
-...więc...Lee Taemin, sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie? - spytał po raz trzeci tego dnia. Jednak tym razem na odpowiedź czekał nieco dłużej, ponieważ siedziałem oniemiały, wpatrując się tępo w prześliczny pierścionek.
-Tak! Oczywiście, że za ciebie wyjdę! - krzyknąłem po chwili i gdy pierścionek znajdywał się już na moim palcu, a Minho stał już, ja również wstałem i rzuciłem mu się na szyje, zaczynając płakać za szczęścia. Starszy objął mnie mocno w pasie jedną ręką, a drugą odsunął moją twarz od swojego ramienia. Spojrzałem mu prosto w oczy, pozwalając łzą spływać po policzkach.
-Kocham cię, hyung – wyszeptałem, a Minho w odpowiedzi mocno mnie pocałował. Całowaliśmy się, aż nam brakło tchu. Ja oderwałem się jako pierwszy i znów spojrzałem w oczy chłopaka.
-Wypijmy wino i wróćmy do domu... - szepnął mi na ucho, a ja znów zadrżałem, kiwając głową. Ponownie zasiedliśmy przy stole, a starszy otworzył wino, rozlewając je do kieliszków. Wypiliśmy całą butelkę przy przyjemnej rozmowie. Gdy butelka była już pusta, zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Zeszliśmy na dół, a Minho pomógł mi się ubrać, sam zakładając na siebie płaszcz. Gdy wyszliśmy, pod budynkiem stała taksówka.
-Widzę, że miałeś wszystko dokładnie zaplanowane... - powiedziałem z rozbawieniem, a Choi pokiwał głową z tym swoim charyzmatycznym uśmiechem, otwierając przede mną drzwi. Wsiadłem do auta, robiąc miejsce chłopakowi koło mnie. Gdy usiadł, natychmiast się do niego przytuliłem, wzdychając rozkosznie. Byłem bardzo szczęśliwy! Po piętnastu minutach byliśmy już pod naszym domem. Wysiedliśmy, a Minho zapłacił kierowcy.
Otwarłem drzwi do domu i ledwo zdążyłem zamknąć za nami, a starszy znów mnie pocałował. Tym razem o wiele mocniej i namiętniej, niż tam w kawiarni. Jęknąłem zaskoczony, ale bardzo chętnie oddałem pocałunek, rozluźniając się momentalnie w jego ramionach. Zaczęliśmy się kierować w stronę sypialni, wciąż trwając w namiętnym pocałunku. Po drodze zaczęliśmy też pozbywać się z nas zbędnych ubrań. Gdy dotarliśmy w końcu do sypialni, byliśmy niemal już nadzy. Minho położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną, przerywając pocałunek. Zaczął się w mnie uważnie wpatrywać, a ja zarumienił się. W pewnej chwili pochylił się nade mną, zaczynając całował mnie po całej twarzy, a ja zamknąłem swoje oczy, odprężając się całkowicie. Po tym całował mnie dalej, schodząc coraz niżej. Przez chwilę zajmował się moją szyją, robiąc na niej kilka małych malinek. Gdy skończył, znów powrócił do swojej wędrówki , aż dotarł do moich sutków, które zaczął od razu pieścić językiem. Spiąłem się nieco, a z moich ust wydobył się , cichy jęk. Usłyszałem pomruk aprobaty ze strony Minho, który teraz zassał się mocno na moim sutku, powodując przy tym głośniejszy jęk z mojej strony. Dałem swoje dłonie na ramiona starszego, zaciskając na nich palce.
-M...Minho – wyjęczałem, gdy chłopak zajął się moim drugim sutkiem. Po niedługiej chwili, wrócił do całowania mojej skróty, znów schodząc coraz niżej. Gdy znalazł się przy moich spodniach, uśmiechnął się pod nosem i zaczął je rozpinać. O wiele za wolno, niż powinien. Gnida jedna drażni się ze mną! Już miałem coś powiedzieć, gdy chłopak niespodziewanie ścisnął moją męskość, a ja jęknąłem donośnie. Po chwili leżałem pod nim kompletnie nagi, a starszy lustrował mnie uważnie wzrokiem.
-Jesteś śliczny.... - wyszeptał, a na moich policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec. Minho po chwili zacisnął palce na mojej sterczącej męskości, a ja wygiąłem się w łuk, jęcząc. Po chwili starszy zaczął wykonywać powolne ruchy dłonią, powodując tym, że jęczałem cicho pod nim. Po nie długiej chwili przestał i znów pochylił się nad moją twarzą, całując mnie namiętnie. Stęknąłem cicho w pocałunek, oddając go. W międzyczasie sam zacząłem dobierać się do jego spodni. Nim się obejrzałem, zmieniliśmy pozycje. Tym razem to ja byłem nad nim, siedząc sobie wygodnie na jego biodrach. Nie czekając długo, zsunąłem się z niego, lokując się między jego nogami. Zdjąłem mu spodnie wraz z bokserkami i nie ociągając się, od razu wsunąłem sobie męskość chłopaka do ust. Zamruczałem gardłowo i przymknąłem oczy, czując jak Choi nieco się spina. Zacząłem wykonywać powolne ruchy swoją głową, chcąc chłopaka stopniowo rozpalać. Nie długo poczułem na swojej głowie jego dłoń. Dawał mi tym do zrozumienia bym przyśpieszył, więc i tak uczyniłem.
-Starczy Taeminnie... - sapną starszy, a ja posłusznie odsunąłem się od jego męskości, mlaskając wesoło. Posłałem uśmiech narzeczonemu, a chwile po tym leżałem już pod nim. Minho wyciągnął rękę do szafki by wyjąć z niej butelkę lubrykantu. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak ją otwiera i wylewa sobie na palce. Mmm...arbuz. Uwielbiam ten zapach. Rozchyliłem chętnie swoje nogi, uśmiechając się szeroko. Choi odwzajemnił ten uśmiech i wsunął we mnie powoli, pierwszy palec. Mimo tego, że robiliśmy to już tyle razy, chłopak zawsze mnie przygotowywał, bo chciał mieć pewność, że nie zrobi mi krzywdy. To takie kochane. Gdy zaczął ruszać swoim palcem, ja zacząłem cicho jęczeć mu prosto do ucha. Z czasem dodał drugi palec i zaczął robić z nich nożyczki, przez co moje jęki stawały się nieco głośniejsze. W końcu skończył mnie przygotowywać. Jęknąłem niezadowolony, gdy jego palce opuściły moje wnętrze, chodź wiedziałem, że zastąpi je zaraz czymś o wiele większym. Uśmiechnąłem się pod nosem, rozszezając bardziej swoje nogi.
-No dalej, skarbie – mruknąłem mu zachęcająco do ucha, a on sapnął i przystawił swoją męskość do mojego wejścia, po czym jednym, płynnym ruchem wszedł we mnie. Jęknąłem, wczepiając się w jego ciało i drżąc z niesamowitej przyjemności. Przejechałem paznokciami po jego plecach, czując jak napina mięśnie na nich. Minęła krótka chwila, a starszy zaczął się poruszać. Na początek delikatnie i czule, by stopniowo przyśpieszać ruchy swoimi biodrami. Zacząłem jęczeć mu do ucha, co jakiś czas wplatając jego imię, albo słowa które wyrażały to jak bardzo mi jest dobrze w tej chwili. Ciasno oplotłem biodra Minho, swoimi nogami, prosząc by przyśpieszył. Tak też uczynił. Po chwili po pokoju rozległ się mój krzyk, spowodowany tym, że Choi uderzył w moją prostatę.
-Znalazłem – szepną zadowolony i ze zdwoją siłą zaczął ją atakować, a ja jęczałem pod nim tak głośno, że miałem obawy, iż usłyszą nas nasi sąsiedzi z domku obok.
-Minnie, ja...ja zaraz... - wysapał Choi do mojego ucha, a ja sięgnąłem dłonią do swojej męskości. Mi też nie wiele brakowało by dojść. Zacząłem robić sobie dobrze, by po chwili spuścić się na swój brzuch. Starszy jęknął, gdy poczuł jak się na nim zaciskam i również doszedł w moim wnętrzu, opadając na mnie.
-Hyung, kocham cię.... - wszeptałem, a Minho w odpowiedzi pocałował mnie czule i zszedł ze mnie.
-Też cię kocham Taeminnie.

Mój Minho~♥

poniedziałek, 20 stycznia 2014

2min Rozdział V

Proszę, o to długo oczekiwany rozdział. Przepraszam, że tak długo i obawiam się, że rozdziały będą się pojawiać bardzo rzadko, bo Raito ma małe problemy. No chyba, że uda znaleźć mi się osobę, która nam jeszcze pomoże w tym.
Ah, za ewentualne błędy przepraszam, bo naprawdę jest już późno i jestem zmęczona, a chciałam jeszcze dzisiaj dać rozdział.
I tak jak mówiłam, wracamy do poprzedniej narracji.


_____________________________________

 Key zsunął się z parapetu i podszedł do Taemina, na przywitanie przytulając go. Jednak po chwili odsunął się i zaczął się uważnie przyglądać stojącej naprzeciwko niego parze.
- Wytłumaczy mi ktoś, czemu Minnie nagle z powrotem wygląda jak chłopak? I dlaczego trzymaliście się za ręce? - zapytał, na co rzeczony chłopak zarumienił się lekko. Po chwili jednak zarumienił się bardziej, czując że Choi obejmuje go w pasie i z uśmiechem na ustach kładzie mu głowę na ramieniu.
- A co, zazdrosny ? – zaśmiał się, wciąż przytulając młodszego.
- Tak jakoś się złożyło... - dodał po chwili.
- Nie zazdrosny, tylko zaskoczony. W końcu to ty zwyzywałeś go cztery miesiące temu i powiedziałeś, że brzydzisz się gejów, a teraz jakby nigdy nic idziesz sobie z nim za rękę… Według mnie to jest trochę dziwne. - mruknął najstarszy z towarzystwa.
- Cztery miesiące temu to nie dzisiaj. – odparł Minho i spuścił wzrok. Wtulił się mocniej w szyję chłopaka i ‘przez przypadek’ musnął ustami jego skórę. Key mruknął tylko coś pod nosem, a Lee spiął się lekko, czując usta starszego na swojej szyi. Westchnął rozkosznie, kiedy przez jego ciało przeszły przyjemne dreszcze. Po chwili Minho zsunął dłonie z jego pleców i włożył je do tylnych kieszeni spodni młodszego, przyciągając go lekko do siebie. Ponieważ zauważył, że Taeminowi spodobał się ten pocałunek, zrobił to ponownie, tylko trochę wyżej. Młodszy chłopak położył dłonie na jego szerokich ramionach, odchylając nieznacznie głowę.
-Umma~ Przestań już marudzić – westchnął Minnie, patrząc na przyjaciela, którego mina z niezadowolonego grymasu zmieniła się na delikatny uśmiech. Kibum lubił być tak nazywany przez młodszego i zawsze go to rozczulało. Minho również się uśmiechnął, kiedy starszy w końcu przestał się go czepiać. Spojrzał przez ramię Taemina i rozejrzał się krótko, od razu zauważając jakieś dziewczyny, które wzorkiem dosłownie mordowały chłopaka. Westchnął cicho, po czym przytulił go do siebie mocniej, znów zaczynając pieścić ustami jego szyję. Niestety niedługo potem był dzwonek. Choi westchnął cicho i pocałował go trochę dłużej niż wcześniej, delikatnie zasysając się na jego skórze, nieco się zapominając. Wywołało to u młodszego cichy jęk. Odsunął się powoli i spojrzał na swoje ‘dzieło’.
- Ups... – Uśmiechnął się przepraszająco, przygryzając wargę.
-UPS?! - pisnął cicho młodszy, rumieniąc się soczyście.
- N-no ups... – Spojrzał ponownie na ślad, który zostawił.
- Prawie nic nie widać... Naprawdę... – mówił cicho, powstrzymując się od wybuchu śmiechu. Zaczął delikatnie pocierać kciukiem to miejsce, z nadzieją, że chociaż trochę zejdzie. Jednak jak to było do przewidzenia, nie poskutkowało. Zerknął kątem oka na Kibuma, który również się teraz śmiał.
- Jasne! Trzyj dalej, a będzie jeszcze bardziej widać – wymamrotał chłopak, odsuwając się i zasłaniając szyję włosami. Spiorunował Minho wzorkiem, na co ten tylko się zaśmiał, wstając z parapetu.
- Przepraszam~! - krzyknął jeszcze za odchodzącym z Key chłopakiem i poszedł pod swoją klasę.


Pierwsza lekcja minęła Taeminowi dość szybko, ale… nie najlepiej. Przez cały czas czuł na sobie wzrok wszystkich i słyszał mnóstwo szeptów na swój temat, jednak starał się nimi nie przejmować. Kiedy zadzwonił dzwonek, szybko zebrał swoje rzeczy i prawie biegiem wyszedł z klasy.
- Taeminnie~ - Poczuł, jak ktoś mocno obejmuje go od tyłu, mrucząc cicho do jego ucha, na co cicho pisnął.
- O co chodzi? – zapytał po chwili, zerkając na chłopaka za sobą. Oczywiście, był to Minho.
- O nic. Przyszedłem sobie do ciebie - odparł wesoło, mocniej się w niego wtulając. Po chwili chwycił jego dłoń i spojrzał mu w oczy, uśmiechając się lekko.
- To źle?
- Czy ja tak powiedziałem? – mruknął młodszy, splatając ich dłonie.
- Um... Nie - mruknął i zaśmiał się cicho.
- Co teraz masz? – zapytał po chwili starszy, nie odrywając od niego wzroku. Co prawda jakaś dziewczyna wychodząc z klasy "przypadkowo" go popchnęła, jednak tym razem trzymał go na tyle mocno, że nawet się nie zachwiał.
- Matematykę. – Lee objął go lekko za szyję, wtulając się w niego mocno, a Minho pocałował go lekko w skroń.
- Odprowadzę cię pod klasę – oznajmił po chwili wesoło, znów chwytając dłoń młodszego i splatając z nim palce.
-A ty co masz teraz?
- Jaa mam... historię. Przynajmniej tak mi się wydaje. - Uśmiechnął się lekko i poszedł z nim powoli w stronę schodów, ponieważ sala od matematyki znajdowała się na piętrze.
- A o której kończysz? – zapytał wesoło Taemin, wskakując na ostatni stopień schodów.
- Tak jak zwykle, o czternastej – odparł spokojnie starszy, a kiedy już byli pod salą, usiadł na ławce naprzeciwko drzwi i przyciągnął chłopaka do siebie, uśmiechając się lekko. Ten od razu usiadł mu okrakiem na kolanach, po czym przysunął się bliżej, czując dłonie starszego na swoich biodrach. Oboje już dawno zapomnieli, że nadal mieli tylko udawać, że są parą. Minho położył dłoń na jego plecach i zaczął go delikatnie głaskać wzdłuż kręgosłupa, na co chłopak westchnął rozkosznie i wtulił się w niego mocniej, trochę niepewnie muskając ustami jego szyję. Po chwili, ku jego zdziwieniu, starszy odsunąłem się kawałek, żeby spojrzeć na jego twarz.
- Taeminnie... Ja... Ja chyba cię naprawdę kocham... - powiedział trochę niepewnie, jednak po chwili uśmiechnął się delikatnie. Na moje policzki wstąpił mocny rumieniec
-N...naprawdę? - Poczuł dłoń starszego na swoim wręcz czerwonym policzku.
- Tak sądzę. - Uśmiechnął się lekko i wplótł palce w jego włosy, po czym przysunął się do niego, żeby go pocałować.
- Czyli nie jesteś pewien...- mruknął cicho, po czym westchnął, czując jego wargi na swoich. Przytulił się do niego, odwzajemniając pocałunek. Choi aż westchnął z przyjemności, pogłębiając pocałunek, i przymknął oczy, uśmiechając się delikatnie w jego usta. Po chwili ich pocałunek stał się o wiele bardziej zachłanny, ponieważ oboje się zapomnieli. Już nawet nie tracili czasu na myślenie o tym, że są na korytarzu szkolnym i wszyscy na nich patrzą. Jednak niedługo później zadzwonił dzwonek. Minho mruknął niezadowolony, przerywając pocałunek i odsunął się niechętnie od młodszego, po czym westchnął.
-Do następnej przerwy – mruknął Lee, zeskakując z jego kolan z lekkimi rumieńcami i pobiegł do klasy. Ta lekcja nie minęła Minho zbyt przyjemnie. Zajęty rozmyślaniem o Taeminie i jego miękkich, słodkich ustach, zupełnie nie mógł się skupić na lekcji, a tym bardziej na kartkówce. Kiedy tylko lekcja się skończyła, szybkim krokiem wyszedł z klasy i z niezadowoloną miną poszedł pod klasę Taemina. Kiedy tylko dostrzegł, podszedł do niego i chwycił jego dłoń.
- Co się stało? – spytał od razu młodszy, widząc jego minę.
- Nic... - westchnął ciężko i uśmiechnął się lekko.
- Ciężka lekcja - dodał po chwili.
- Co masz teraz? - zapytał, chcąc wiedzieć, gdzie ma go odprowadzić.
- WF… Dostałeś jedynkę? - spytał cicho, wtulając się w niego.
- Mhm... Ale powinienem dostać co najmniej dwa minus - zaśmiał się i powoli poszedł z nim w stronę szatni. Kiedy tam byli, nie puszczając jego ręki, oparł się o ścianę i przyciągnął go lekko do siebie. Jednak ponieważ była to krótka przerwa, nie mieli nawet czasu żeby porozmawiać, bo już po chwili był dzwonek na lekcje. Minho westchnął ciężko.
- Muszę już iść… - mruknął i dał mu krótkiego buziaka, po czym pobiegł na zajęcia, na jakże ciekawy przedmiot – matematykę. Chwilę się spóźnił, ale ani on, ani nauczyciel nie przejął się tym za bardzo. Jednak ta lekcja minęła o wiele gorzej Taeminowi. Kiedy już szedł w stronę szatni, nagle ktoś otworzył drzwi od łazienki i wciągnął go do środka. Syknął cicho, kiedy został pchnięty na ścianę. Kiedy je powoli otworzył, zobaczył przed sobą trójkę dziewczyn. I to nie byle jakich – uważanych za najładniejsze w szkole. Najwyższa z nich stanęła naprzeciwko chłopaka, mrużąc oczy.
- Jakim prawem dotykasz Minho, co? - wysyczała i chwyciła go za włosy. Od razu zauważyła malinkę na jego szyi.
- Ty... zmusiłeś go do tego, prawda?! - Chłopak syknął ponownie, kiedy dziewczyna pociągnęła go za włosy i zacisnął powieki. Po chwili jednak je otworzył i uśmiechnął się, słysząc, że dziewczyna wspomniała o malince.
- Nie...czemu miałbym go zmuszać? Sam zaczął mnie całować... Przecież jesteśmy razem – oznajmił z uśmiechem, zakładając ręce na piersi.
- Ty... ty... Zakłamany pedale! - krzyknęła i w ataku wściekłości, uderzyła Taemina w twarz.
- Jak śmiesz tak kłamać?! Dobrze wiem, że oppa by się tak nie upokorzył, spotykając się z kimś takim jak ty! - Taemin upadł na podłogę i cicho jęknął. Musiał powiedzieć, że dziewczyna umiała przywalić. Skrzywił się i spojrzał na dziewczynę.
- Paniusiu, uważaj na słowa. Co zazdrosna? Powiem ci jedno. Minho na pewno by się z tobą nie spodka, bo jesteś tanią dziwką. Myślisz, że nikt nie wie, że dajesz dupy każdemu przystojnemu trzecioklasiście, kiedy tylko jest okazja..? – wysyczał cicho. Tym razem został uderzony przez jedną z jej koleżanek.
- Odszczekaj to, pedale! - krzyknęła. Za to ta najwyższa stała w bezruchu, wpatrując się w niego z rozchylonymi ustami, poruszając nimi jak ryba wyjęta z wody. Wyglądała co najmniej komicznie.
- Chyba sobie kpisz. Nie będę odwoływać prawdy – zaśmiał się, ocierając rozciętą wargę z krwi.
- Idiota! Nic nie warte ścierwo! Kłamiesz! - zaczęły wrzeszczeć i rzuciły się na Taemina. Bijąc, drapiąc kopiąc go z całej swojej siły. Skończyły tylko dlatego, że ktoś się kręcił po korytarzu. Całe roztrzęsione i wkurzone po prostu poszły na lekcje. Taemin przez chwile leżał na ziemi cały poobijany, zadrapany i trochę ubrudzony od krwi. Gdy wstał z ziemi, pierwsze co zrobił to podszedł do lustra ponownie otarł usta z krwi. Na sam widok takiej ilości czerwonej cieczy zrobiło mu się słabo… Wyszedł na korytarz, rozglądając się, lecz nikogo nie zauważył. Zaczął powoli iść w stronę sali matematycznej, która znajdowała się niedaleko sali gimnastycznej. Nauczyciel matematyki był jego wychowawcą, więc miał nadzieję, że go zwolni do domu, bo nie wyobrażał sobie zostać w takim stanie w szkole. Gdy był pod drzwiami, lekko zapukał, a gdy usłyszał pozwolenie, wszedł. Gdy tylko nauczyciel go zobaczył, przerwał lekcje i do niego podbiegł.
- Taeminnie co ci?! – spytał, przerażony jego stanem.
- P-proszę pana... mogę iść do domu..? – zapytał szeptem, nie zwracając uwagi na Minho w sali, ponieważ po prostu go nie zauważył.
Jednak kiedy tylko Choi usłyszał imię Taemina, od razu poderwał się z ławki. Chwilę analizował słowa nauczyciela. Był zaspany jakby dopiero wstał... Dopiero kiedy dotarło niego, co powiedział, od razu podbiegł do drzwi. Przez ramię nauczyciela zauważył jak wygląda chłopak. Usłyszał tylko "Choi, na miejsce", jednak nie zwrócił na to uwagi. Wyminął nauczyciela i wyszedł na korytarz. Spojrzał zmartwiony na młodszego i chciał go przytulić, ale bał się, że będzie go to bolało.
- Co ci się stało? Kto to zrobił? - powiedział trochę spanikowanym i wkurzonym głosem. - H...hyung – wyszeptał młodszy ze łzami w oczkach i się do niego przytulił. Na tyle mocno, na ile mu pozwalał ból, bo był naprawdę mocno poobijany. Słysząc pytanie, spojrzał na starszego niepewnie.
- Kim Taeyeon z III C… - wyszeptał, po czym pociągnął nosem i zaczął płakać.
- Pobiły, skopały i zwyzywały mnie, bo jestem z tobą… – dodał po chwili cicho.
- Taeminnie... Tak bardzo cię przepraszam... – odpowiedział również szeptem Minho i przytulił go trochę mocniej, nadal uważając, żeby nie sprawić mu bólu. Po chwili spojrzał na nauczyciela, który widać nie zauważył nas rano i nie wiedział, że jesteśmy razem.
- Odprowadzę go do domu - oznajmił mu i spojrzał znów na Taemina, odsuwając się.
- Zaczekaj tu chwilę... - powiedział i, nie czekając na odpowiedź, szybko poszedł po torbę do klasy. Chłopak oparł się o ścianę, czekając na starszego. Swoją torbę trzymał w lewej łapce. Po chwili poczuł jak krew znów cieknie mu z wargi, jednak się tym kompletnie nie przejął. Wyglądał jak siedem nieszczęść, jednak teraz go to nie obchodziło. Chciał znaleźć się teraz w domu i po prostu zasnąć.Po chwili Minho dosłownie wybiegł z klasy i ignorując nauczyciela, który odgrażał mu się wezwaniem rodziców i tym podobnymi, podszedł do Taemina. Zabrał jego torbę i spojrzał na niego z troską, wycierając krew z jego wargi.
- Dasz radę dojść do domu..? Tutaj nie mam specjalnie jak ci pomóc... - szepnął, starając się opanować, chociaż czuł się beznadziejnie... Tyle razy mu obiecywał, że nie pozwoli go skrzywdzić, a teraz co? Nie dał rady go obronić.
- Jakoś dam… - wychrypiał cicho, pociągając nosem.
- Chodź... – Chwycił go pod ramię i powolnym krokiem, żeby nie musiał się za bardzo męczyć, poszedł z nim w stronę wyjścia ze szkoły. Po drodze spotkali nikogo innego, jak Taeyeon i jej przyjaciółeczki. Bez słowa puścił Taemina i podszedł do nich. Od razu popchnął Taeyeon na ścianę, jednak nie za mocno. W końcu dziewczyna to dziewczyna...
- Co ty sobie wyobrażasz?! Jakim prawem w ogóle dotykasz Taemina?! - zaczął krzyczeć, ignorując to, że dziewczyna miała w oczach łzy.
- O-on nie ma prawda z tobą być! To zwykły zakłamany pedał i tyle… - wyłkała dziewczyna, która upadła teraz na kolana i przytuliła się do nóg Minho.
- OPPA! PROSZĘ...BĄDŹ ZE MNĄ - Taeyeon wyraźnie wpadła w histerię i krzyczała tak głośno, że zaciekawieni uczniowie i nauczyciele wyjrzeli z okien szkoły.
- Żałosne... Wstawaj – warknął Choi, starając się jakoś uwolnić od objęć dziewczyny. Po chwili, kiedy nie reagowała, po prostu chwycił ją mocno za ramię i niezbyt delikatnie postawił ją przed sobą.
- Po pierwsze, nie waż się tak nazywać Taemina nigdy więcej, bo już nie będę się powstrzymywał i po prostu przyłożę ci w twarz. Po drugie: nigdy nie będę z tobą. Kocham Taemina i nikogo innego. Na pewno nie taką nic nie wartą i sprzedajną szmatę jak ty. - Nie czekając na odpowiedź, odwrócił się na pięcie i podszedł do Taemina. Ignorując spojrzenia nauczycieli i uczniów, przytulił go.Taemin obserwował to wszystko spod przymrużonych powiek. Zrobiło mu się nieco słabo, ale ciągle trzymał się w pionie. Gdy Minho go objął, Taeyeon po raz kolejny upadła na kolana, płacząc głośno.
- OPPA! OPPA! OPPA! JA CIĘ KOCHAM PROSZĘ, BĄDŹ ZE MNĄ! - wykrzyczała, jednak uwagę Minho przykuł teraz młodszy, który nieco się zachwiał.
- H- hyung słabo mi – wyszeptał, po czym zemdlał, osuwając się na ziemię. Jednak w porę złapał go Minho, od razu mocno go chwytając.
- H-hej... Taeminnie... ocknij się! - powiedział, trochę panikując. Potrząsnął nim lekko, oczekując jakiejkolwiek reakcji. Jednak kiedy chłopak nawet nie mrugnął powiekami, szybko wziął go na ręce i przykucnął z nim, wciąż go wołając. Poklepał go delikatnie po policzku, jednak nadal nic tym nie uzyskał. Po chwili ze szkoły wybiegł Key i od razu znalazł się przy Minho.
- No i co tak stoisz?! Trzeba go zabrać do szpitala! - krzyknął, biorąc torbę Taemina i Minho na ramiona. Choi od razu przytaknął i bez trudu podniósł Taemina, po czym przytulił go mocno do siebie i pocałował go w czoło.
- Trzymaj się mały... - powiedział cicho i poszedł razem z Key w stronę wyjścia z terytorium szkoły. Jednak był zbyt otępiały, żeby myśleć logicznie. Spojrzał na Kibuma, z nadzieją, że on jakoś może się opanować i powiedzieć mu, co ma robić. Chłopak pokręcił lekko głową i wyciągnął telefon.
- Stój...szpital jest zbyt daleko...dzwonię po taksówkę - poinformował go, wybierając numer taksówki. Po paru minutach auto przyjechało i cała trójka pojechała do szpitala. Minho cały czas był przy nim i trzymał jego dłoń, delikatnie ją głaskając.
Kiedy byli na miejscu, lekarze zajęli się Taeminem. Opatrzyli mu rany, podali mu jakieś środki przeciwbólowe i położyli na łóżko szpitalne. Dopiero wtedy wpuścili do niego przyjaciela i chłopaka. Oboje usiedli przy nim i czekali, aż się wybudzi. A miało to nastąpić najpóźniej za godzinę, może dwie.
W końcu Taemin powoli otworzył oczy, krzywiąc się nieco, czując, że boli go dosłownie całe ciało. Rozejrzał się po pomieszczeniu i spróbował usiąść. Niestety poskutkowało to tylko cichym jękiem i ponownym opadnięciem na poduszki. Spojrzał na starszych kolegów, którzy właśnie przerwali rozmowę i od razu do niego podeszli. Minho delikatnie chwycił dłoń młodszego, drugą głaskając go po policzku.
- Jak się czujesz, Taeminnie? - zapytał z troską w głosie i spojrzeniu, a chłopak uśmiechnął się słabo.
-T-troszkę mnie boli… ale tak to ok - wyszeptał cicho, niepewnie przytulając się do Minho.
- Kiedy odpoczniesz, lekarze wypiszą cię do domu. Nic bardzo poważnego ci się nie stało, więc przypiszą ci tylko leki przeciwbólowe i dadzą zwolnienie na kilka dni - powiedział spokojnie Choi, głaszcząc kciukiem jego dłoń. Uśmiechnął się przy tym lekko, ale sztucznie. Miał okropne wyrzuty sumienia... Przez niego Taemin ma same kłopoty. Najpierw to, jak go odrzucił, później ta przebieranka, a teraz jeszcze te zakochane w nim idiotki nie dają mu spokoju.
- A-a co z Taeyeon? - spytał cichutko, wtulając się w chłopaka. Zamknął oczy, wzdychając cicho. Po chwili spojrzał na starszego.
- Przepraszam hyung, że musisz ze mną tak tu siedzieć.- Dodał po chwili
- Nie mam pojęcia, została w szkole - powiedział po chwili, głaszcząc go delikatnie po ramieniu. Kiedy go przeprosił, poczuł się jeszcze gorzej niż wcześniej.
- Taeminnie... Nie masz za co przepraszać. To ja powinienem cię przepraszać za to, że przeze mnie tu wylądowałeś... I… Przepraszam... – mruknął cicho i pocałował go delikatnie w czoło.