Tytuł:: „Chcę spędzić z tobą resztę mojego życia”
Typ: One SHot
Gatunek: Fluff, smut
Pairing: 2min
Ostrzeżenia: Seks
Długość: 2051 sów
____________________________________
Gatunek: Fluff, smut
Pairing: 2min
Ostrzeżenia: Seks
Długość: 2051 sów
____________________________________
- Hyung? - zawołałem, wchodząc w głąb naszego mieszkania, w którym panowała niepokojąca cisza. Minho już dawno powinien wrócić z pracy, więc czemu go jeszcze nie ma? Z westchnięciem poszedłem do kuchni i zapaliłem światło w pomieszczeniu. Moją uwagę natychmiast przykuła jakaś karteczka leżąca na stole. Podszedłem bliżej i wziąłem ją do ręki.
„Taemin – ah! Przyjdź do kawiarenki, gdzie mieliśmy naszą pierwszą randkę!
Twój Minho”
Że co? Przecież ta kawiarnia jest na drugim końcu miasta! Co on sobie wyobraża! No ale jak widać, nie miałem innego wyjścia. Narzuciłem na siebie kurtkę, ubrałem czapkę, szalik, buty i wyszedłem. Przed domem dostrzegłem taksówkę. No proszę...jak miło, że pomyślał. Podszedłem do auta i wsiadłem, a mężczyzna zawiózł mnie pod kawiarnie. Chciałem mu zapłacić, ale jak się okazało, jego przejazd został już opłacony. Podziękowałem mu i wysiadłem z auta, kierując się do małego butynku. Gdy wszedłem, podeszła do mnie od razu jakaś kobieta i wręczyła mi kolorową kartkę.
„Jesteś coraz bliżej skarbie! Idź tam, gdzie po raz pierwszy się pocałowaliśmy.
Twój Minho”
Jęknąłem głośno, po czym schowałem kartkę do kieszeni. Skłoniłem się kobiecie w geście podziękowania i wyszedłem. Na szczęście nasz pierwszy pocałunek odbył się w pobliskim parku, więc nie musiałem daleko iść. Wtuliłem twarz w swój szalik i wszedłem do parku, rozglądając się za swoim chłopakiem. Jak na złość nigdzie go nie było. Tylko jakiś facet, siedzący nieopodal na ławce. Pchnięty czymś, podszedłem do niego i już miałem coś powiedzieć, gdy ten wręczył mi kolejną kartkę.
„Nie denerwuj się kochanie. Meta na pewno Ci się spodoba! Idź do pobliskiej galerii handlowej i wejdź do pierwszego sklepu po lewej. Dadzą ci tam ubrania. Przebierz się w nie
Twój Minho”
Co ten idiota znów wymyślił?! Z grymasem na twarzy ruszyłem do galerii, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy. Gdy wszedłem do niej, zgodnie z treścią kartki, wszedłem do pierwszego sklepu z ubraniami. Tak jak napisał podano mi reklamówkę, a ja poszedłem do przymierzalni by się w to przebrać. Moja „kreacja” składała się z czarnych rurek, białej koszuli w niebieskie, poziome paski oraz czarnej kamizelki. Wyszedłem z przymierzalni, a ekspedientka dała mi kolejną kartkę.
„Już co raz bliżej! Zostaw ubrania w tym sklepie i idź do jubilera na drugim piętrze. Tam dostaniesz pewne pudełko, którego za żadne skarby nie wolno ci otwierać!
Twój Minho”
Wywróciłem oczami, posłusznie kierując się tam, gdzie mnie skierował. Gdy byłem już u jubilera, starszy mężczyzna wręczył mi małe, ładnie zapakowane pudełeczko oraz kolejną karteczkę.
„Wróć teraz do parku
Twój Minho”
Zaczyna mnie to wszystko drażnić. Ile jeszcze będę tak latał?! Podziękowałem starszemu mężczyźnie i upuściłem jego sklep. Przez chwilę uważnie przyglądałem się pudełeczku, miałem chęć je otworzyć, lecz w ostatniej chwili schowałem je do kieszeni swojego płaszcza, który po chwili zapiąłem. Znów ubrałem czapkę oraz szalik i wyszedłem na zewnątrz, nieco dygocząc z zimna. Było naprawdę bardzo chłodno, ale śniegu nie było. Może i lepiej, bo znając siebie, po pierwszym kroku bym wywinął orła. Schowałem ręce w kiszenie płaszcza, wtuliłem twarz w mój miękki szalik i poszedłem z powrotem do parku. Tam zamiast tamtego mężczyzny, siedziała jakaś kobieta z dzieckiem. Przez chwilę się wahałem, czy to do niej mam podejść, ale w końcu podszedłem. Kobieta się uśmiechnęła do mnie, a jej synek dał mi nieco pomiętą kartkę. Uśmiechnąłem się do dziecka, odchodząc.
„Już tuż, tuż. Wróć do kawiarni.
Twój Minho”
Miałem szczerą nadzieje, że moja podróż skończy się na tej kawiarni. Gdy do niej wszedłem, było pusto i ciemno. Zamknięte? Nie, wtedy drzwi nie były by otwarte, a Minho nie kazał by mi tu przychodzić. Westchnąłem ciężko, rozglądając się uważnie po pomieszczeniu. Już chciałem zawołać kogoś, gdy usłyszałem wolną muzykę, dochodzącą z piętra kawiarni. Zmarszczyłem brwi, zerkając w tamtą stronę. Rozebrałem się z płaszcza oraz szalika i czapki, i ruszyłem na górę, uprzednio zabierając jeszcze pamiętne pudełeczko. Wchodziłem powoli na górę, a gdy już tam byłem, oniemiałem. Całe piętro było w pięknych, zapachowych świecach. Jednak nie to przykuło moją uwagę, a Minho, który stał w garniturze na środku pokoju, przy stoliku, na którym znajdowało się czerwone wino i jakieś danie. Po chwili podszedł do mnie, z uśmiechem na ustach.
-H..hyung... - zacząłem, ale ten mi przyłożył palec do ust.
- Cii...Nic nie mówi Taeminnie... - wyszeptał, po czym schylił się i złożył bardzo delikatny pocałunek, tuż przy moim uchu. Zadrżałem, wpatrując się w niego urzeczony. Nie wiedząc kiedy, wciągnął z mojej dłoni pudełko i odłożył je na pobliski stolik. Po tym wziął mnie ponownie w ramiona i zaczęliśmy powoli tańczyć, w rytm muzyki. Nastrój, który stworzył Minho było cudowny. Już zapomniałem o tej złości jaka mi towarzyszyła przez całą podróż tutaj. Liczył się teraz tylko i wyłącznie mój ukochany. Gdy piosenka się skończyła, starszy zaprowadził mnie do stolika. Zasiadłem na krześle, obserwując uważnie ruchy Choi, który usiadł naprzeciwko mnie. Z uśmiechem uniósł pokrywkę, ukazując pięknie pachnące spaghetti. Na sam widok, aż zaburczało mi w brzuchu. Od rana nic nie jadłem. Minho zaśmiał się cicho pod nosem, po czym rozłożył nam na talerze jedzenie. Od razu zabrałem się za konsumpcję , którą spędziliśmy w ciszy. Gdy nasze talerze były już puste, Minho wbił we mnie swój charyzmatyczny wzrok.
-Taeminnie. Który dzisiaj jest? - spytał, a ja przez chwilę zastanowiłem się.
- Dwudziesty drugi stycznia – odpowiedziałem, zauważając cień uśmiechu na jego ustach.
- Dokładnie trzy lata temu, spytałem cię o chodzenie, pamiętasz? - spytał znów, a ja przytaknąłem, dziwiąc się. Przez te trzy lata, nie obchodziliśmy specjalnie tego dnia, więc zastanawiałem się o co chodzi.
- Lee Taemin. Kocham cię cały swoim sercem i jestem stu procentowo pewien, że chcę spędzić z tobą resztę mojego życia. Jesteś dla mnie wszystkim i wiem, że bez ciebie moje życie nie miałoby najmniejszego sensu.... - urwał naglę, po czym wstał i podszedł do mojego krzesła. Z kieszeni wyjął już rozpakowane, czerwone pudełeczko i uklęknął przede mną na jedno kolano, a ja w tym momencie wstrzymałem na chwilę oddech.
-...więc...Lee Taemin, sprawisz, że będę najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie? - spytał po raz trzeci tego dnia. Jednak tym razem na odpowiedź czekał nieco dłużej, ponieważ siedziałem oniemiały, wpatrując się tępo w prześliczny pierścionek.
-Tak! Oczywiście, że za ciebie wyjdę! - krzyknąłem po chwili i gdy pierścionek znajdywał się już na moim palcu, a Minho stał już, ja również wstałem i rzuciłem mu się na szyje, zaczynając płakać za szczęścia. Starszy objął mnie mocno w pasie jedną ręką, a drugą odsunął moją twarz od swojego ramienia. Spojrzałem mu prosto w oczy, pozwalając łzą spływać po policzkach.
-Kocham cię, hyung – wyszeptałem, a Minho w odpowiedzi mocno mnie pocałował. Całowaliśmy się, aż nam brakło tchu. Ja oderwałem się jako pierwszy i znów spojrzałem w oczy chłopaka.
-Wypijmy wino i wróćmy do domu... - szepnął mi na ucho, a ja znów zadrżałem, kiwając głową. Ponownie zasiedliśmy przy stole, a starszy otworzył wino, rozlewając je do kieliszków. Wypiliśmy całą butelkę przy przyjemnej rozmowie. Gdy butelka była już pusta, zaczęliśmy zbierać się do wyjścia. Zeszliśmy na dół, a Minho pomógł mi się ubrać, sam zakładając na siebie płaszcz. Gdy wyszliśmy, pod budynkiem stała taksówka.
-Widzę, że miałeś wszystko dokładnie zaplanowane... - powiedziałem z rozbawieniem, a Choi pokiwał głową z tym swoim charyzmatycznym uśmiechem, otwierając przede mną drzwi. Wsiadłem do auta, robiąc miejsce chłopakowi koło mnie. Gdy usiadł, natychmiast się do niego przytuliłem, wzdychając rozkosznie. Byłem bardzo szczęśliwy! Po piętnastu minutach byliśmy już pod naszym domem. Wysiedliśmy, a Minho zapłacił kierowcy.
Otwarłem drzwi do domu i ledwo zdążyłem zamknąć za nami, a starszy znów mnie pocałował. Tym razem o wiele mocniej i namiętniej, niż tam w kawiarni. Jęknąłem zaskoczony, ale bardzo chętnie oddałem pocałunek, rozluźniając się momentalnie w jego ramionach. Zaczęliśmy się kierować w stronę sypialni, wciąż trwając w namiętnym pocałunku. Po drodze zaczęliśmy też pozbywać się z nas zbędnych ubrań. Gdy dotarliśmy w końcu do sypialni, byliśmy niemal już nadzy. Minho położył mnie na łóżku, a sam zawisł nade mną, przerywając pocałunek. Zaczął się w mnie uważnie wpatrywać, a ja zarumienił się. W pewnej chwili pochylił się nade mną, zaczynając całował mnie po całej twarzy, a ja zamknąłem swoje oczy, odprężając się całkowicie. Po tym całował mnie dalej, schodząc coraz niżej. Przez chwilę zajmował się moją szyją, robiąc na niej kilka małych malinek. Gdy skończył, znów powrócił do swojej wędrówki , aż dotarł do moich sutków, które zaczął od razu pieścić językiem. Spiąłem się nieco, a z moich ust wydobył się , cichy jęk. Usłyszałem pomruk aprobaty ze strony Minho, który teraz zassał się mocno na moim sutku, powodując przy tym głośniejszy jęk z mojej strony. Dałem swoje dłonie na ramiona starszego, zaciskając na nich palce.
-M...Minho – wyjęczałem, gdy chłopak zajął się moim drugim sutkiem. Po niedługiej chwili, wrócił do całowania mojej skróty, znów schodząc coraz niżej. Gdy znalazł się przy moich spodniach, uśmiechnął się pod nosem i zaczął je rozpinać. O wiele za wolno, niż powinien. Gnida jedna drażni się ze mną! Już miałem coś powiedzieć, gdy chłopak niespodziewanie ścisnął moją męskość, a ja jęknąłem donośnie. Po chwili leżałem pod nim kompletnie nagi, a starszy lustrował mnie uważnie wzrokiem.
-Jesteś śliczny.... - wyszeptał, a na moich policzkach pojawił się szkarłatny rumieniec. Minho po chwili zacisnął palce na mojej sterczącej męskości, a ja wygiąłem się w łuk, jęcząc. Po chwili starszy zaczął wykonywać powolne ruchy dłonią, powodując tym, że jęczałem cicho pod nim. Po nie długiej chwili przestał i znów pochylił się nad moją twarzą, całując mnie namiętnie. Stęknąłem cicho w pocałunek, oddając go. W międzyczasie sam zacząłem dobierać się do jego spodni. Nim się obejrzałem, zmieniliśmy pozycje. Tym razem to ja byłem nad nim, siedząc sobie wygodnie na jego biodrach. Nie czekając długo, zsunąłem się z niego, lokując się między jego nogami. Zdjąłem mu spodnie wraz z bokserkami i nie ociągając się, od razu wsunąłem sobie męskość chłopaka do ust. Zamruczałem gardłowo i przymknąłem oczy, czując jak Choi nieco się spina. Zacząłem wykonywać powolne ruchy swoją głową, chcąc chłopaka stopniowo rozpalać. Nie długo poczułem na swojej głowie jego dłoń. Dawał mi tym do zrozumienia bym przyśpieszył, więc i tak uczyniłem.
-Starczy Taeminnie... - sapną starszy, a ja posłusznie odsunąłem się od jego męskości, mlaskając wesoło. Posłałem uśmiech narzeczonemu, a chwile po tym leżałem już pod nim. Minho wyciągnął rękę do szafki by wyjąć z niej butelkę lubrykantu. Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jak ją otwiera i wylewa sobie na palce. Mmm...arbuz. Uwielbiam ten zapach. Rozchyliłem chętnie swoje nogi, uśmiechając się szeroko. Choi odwzajemnił ten uśmiech i wsunął we mnie powoli, pierwszy palec. Mimo tego, że robiliśmy to już tyle razy, chłopak zawsze mnie przygotowywał, bo chciał mieć pewność, że nie zrobi mi krzywdy. To takie kochane. Gdy zaczął ruszać swoim palcem, ja zacząłem cicho jęczeć mu prosto do ucha. Z czasem dodał drugi palec i zaczął robić z nich nożyczki, przez co moje jęki stawały się nieco głośniejsze. W końcu skończył mnie przygotowywać. Jęknąłem niezadowolony, gdy jego palce opuściły moje wnętrze, chodź wiedziałem, że zastąpi je zaraz czymś o wiele większym. Uśmiechnąłem się pod nosem, rozszezając bardziej swoje nogi.
-No dalej, skarbie – mruknąłem mu zachęcająco do ucha, a on sapnął i przystawił swoją męskość do mojego wejścia, po czym jednym, płynnym ruchem wszedł we mnie. Jęknąłem, wczepiając się w jego ciało i drżąc z niesamowitej przyjemności. Przejechałem paznokciami po jego plecach, czując jak napina mięśnie na nich. Minęła krótka chwila, a starszy zaczął się poruszać. Na początek delikatnie i czule, by stopniowo przyśpieszać ruchy swoimi biodrami. Zacząłem jęczeć mu do ucha, co jakiś czas wplatając jego imię, albo słowa które wyrażały to jak bardzo mi jest dobrze w tej chwili. Ciasno oplotłem biodra Minho, swoimi nogami, prosząc by przyśpieszył. Tak też uczynił. Po chwili po pokoju rozległ się mój krzyk, spowodowany tym, że Choi uderzył w moją prostatę.
-Znalazłem – szepną zadowolony i ze zdwoją siłą zaczął ją atakować, a ja jęczałem pod nim tak głośno, że miałem obawy, iż usłyszą nas nasi sąsiedzi z domku obok.
-Minnie, ja...ja zaraz... - wysapał Choi do mojego ucha, a ja sięgnąłem dłonią do swojej męskości. Mi też nie wiele brakowało by dojść. Zacząłem robić sobie dobrze, by po chwili spuścić się na swój brzuch. Starszy jęknął, gdy poczuł jak się na nim zaciskam i również doszedł w moim wnętrzu, opadając na mnie.
-Hyung, kocham cię.... - wszeptałem, a Minho w odpowiedzi pocałował mnie czule i zszedł ze mnie.
-Też cię kocham Taeminnie.
Mój Minho~♥