wtorek, 31 grudnia 2013

„Hyung, dasz radę!”

 Witajcie w ostatni dzień roku! ~ Przychodzę do was, nie z 2minem (wiem, że na niego czekacie ;;)
ale z moim pierwszym OneShotem. Mam nadzieje, że wam się spodoba ^.^''' Proszę o szczere opinie co o tym myślicie.

Tytuł:: „Hyung, dasz radę!”
Typ: One SHot
Gatunek: Fluff, lekki Angst (?)
Pairing: TaeKai
Ostrzeżenia: Brak (Autor nie umie pisać ^^" )
Długość: 2367 sów

                          ~~~~~~~~~~~~~♥~~~~~~~~~~~~~~







Leżałem nieruchomo, tępo wpatrując się w błękitne niebo rozciągające się za oknem. Słońce świeciło jasnym blaskiem, oświetlając mi twarz. Dzień był przepiękny i pewnie cieszyłbym się nim, gdyby nie fakt, że leże w szpitalu, podpięty do jakiś urządzeń, które ciągle pikały, przyprawiając mnie o szewską pasje. Moje życie właśnie legło w gruzach. Czemu? Bo dowiedziałem się, że przez jakiegoś idiotę, który nie umie kierować, już nigdy nie będę mógł stanąć na nogi, bo mam sparaliżowane ciało od pasa w dół. Zacisnąłem mocno dłonie w pieści.Po moich policzkach popłynęły łzy, przypominając sobie tamten dzień.



-Taemin oppa! Pośpiesz się, bo się spóźnimy! - krzyknęła do mnie moja przyjaciółka, Sulli, która stała już pod drugiej stronie ulicy, czekając na mnie. Wywróciłem oczami, po czym machnąłem jej tylko ręką, by na razie dała mi spokój, bo rozmawiam przez telefon z bratem. Gdy połączenie zostało zakończone, ponownie spojrzałem na dziewczynę, ponownie wzdychając. Właśnie wspólnie wybieraliśmy się do pobliskiego szpitala, by zgłosić się na wolontariuszy. Ja i Sulli bardzo lubiliśmy pomagać, więc postanowiliśmy to jakoś wykorzystać. Schowałem telefon do kieszeni i podszedłem do przejścia. Jako, że ulica była pusta, postanowiłem nie fatygować się by zapalić światło i ruszyłem. Gdy byłem w połowie drogi, zza zakrętu wyjechało srebrne BMW i uderzyło mnie z wielką prędkością. Ostatnie co usłyszałem to rozpaczliwe „Oppa!”, które krzyknęła moja przyjaciółka.


Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi. Zdezorientowany spojrzałem w ich stronę, po czym powiedziałem ciche „proszę”. Drzwi się otworzyły, a do pomieszczenia weszła Suli. Wyglądała okropnie. Była strasznie blada. Po oczami miała okropne cienie, a oczy szkliły się od płaczu. Na ten widok,sam miałem ochotę płakać.
-Oppa – wyjęczała, po czym klęknęła przy łóżku. Złapała mnie za dłoń i znów zaczęła płakać. Zagryzłem mocno wargi, czując gromadzące się łzy pod powiekami.
-Sulli... proszę nie płacz – powiedziałem cicho, a ona uniosła głowę, patrząc mi prosto w oczy. Uniosłem drugą dłoń i starłem jej łzy, po czym pocałowałem lekko w czoło.
-Najważniejsze, że żyje, prawda? - mruknąłem nie zbyt głośno, a ona pokiwała głową i wstała z ziemi, wcześniej wycierając swoje policzki z łez. Na szafce, która stała obok łóżka, znalazła się reklamówka, którą przyniosła dziewczyna.
-Co tutaj jest? - spytałem ciekawy, a Sulli uśmiechnęła się delikatnie i wyciągnęła z niej coś, na co moje oczy rozbłysnęły blaskiem po raz pierwszy od tygodnia, bo w swoje dłonie dostałem moje ukochane mleko bananowe oraz ukochane żelki. Taka przyjaciółka to istny skarb! Dziewczyna siedziała u mnie jakieś trzy godziny, przez które po prostu rozmawialiśmy. Dzięki niej, od razu miałem lepszy humor. Byłem jej też ogromnie wdzięczny za to, że nawet nie zaczynała tematu o mojej niepełnosprawności. Mój humor momentalnie się popsuł, gdy Sulli musiała już wracać. Westchnąłem cicho, po czym skinąłem głową. Nie mogłem jej tu tak przy sobie trzymać cały dzień, bo ona również ma swoje życie. Gdy wychodziła, ja z delikatnym uśmiechem, po machałem jej na pożegnanie. Po zatrzaśnięciu się drzwi, przymknąłem na moment oczy. Wciąż nie mogło to do mnie dotrzeć, że już nigdy nie będę mógł robić rzeczy, które tak bardzo kocham. Już nigdy więcej nie wyjdę na rowery z przyjaciółmi, ani nie zagram w kosza, a najgorsze jest to, że już nigdy nie zatańczę. Pod moimi powiekami znów zebrały się łzy, ale tym razem ich nie powstrzymałem i pozwoliłem swobodnie płynąć po moich policzkach.

Następnego dnia, przyszedł do mnie mój brat. Gdy tylko go zobaczyłem od razu się rozpłakałem, tuląc się do niego jak malutkie dziecko do matki. Poza nim, nie miałem nikogo z rodziny, bo nasi rodzice zginęli w katastrofie lotniczej, trzy lata temu. Od tamtej pory mieszkałem z bratem. W dniu wypadku nie było go w kraju, był w delegacji w Japonii, ale gdy dowiedział się co mi się stało, natychmiast tu przyleciał. Gdy w końcu odsunąłem się od niego, a ten przysiadł na krześle, otarłem łzy.
-Hyung. I co teraz będzie? J..ja przecież nie będę chodzić i potrzebuję opieki, a ty masz pracę, i narzeczoną,poza tym ciągle gdzieś wyjeżdżasz – powiedziałem cicho, wpatrując się uparcie w swoje dłonie. Taesun, westchnął cicho, gorączkowo myśląc. Po chwili wyprostował się gwałtownie, jakby dostając olśnienia. Po tym uśmiechnął się do mnie ciepło, złapał dłoń i ją pogłaskał.
-Załatwię ci wolontariusza Taeminnie, dobrze? - spytał, a ja po długiej przerwie na myślenie, skinąłem głową. W tym momencie to rozwiązanie było wręcz idealne. Lecz czy to nie paradoks? Sam chciałem byś wolontariuszem, a go dostanę. Odgarnąłem swoją grzywkę do tyłu, po czym podniosłem wzrok na starszego.
-Kocham cię, hyung – wyszeptałem, a brat usiadł na brzegu łóżka i mocno mnie przytulił szepcząc ciche:
„Ja ciebie też Taeminnie”.




 ***♥***

Minął już tydzień odkąd tu leżę. Codziennie przychodziła do mnie Sulli, przynosząc co raz to pyszniejsze rzeczy, które zaczęła mi gotować! Byłem tym wzruszony. W pozytywnym sensie, oczywiście. Po chwili ktoś zapukał do drzwi, a ja spojrzałem w ich stronę. Nieco się zdziwiłem.
-Proszę – powiedziałem nie pewnie, bo Taesun to na pewno nie był. On pukał i od razu wchodził. Po chwili drzwi się otworzyły, a w nich staną młody chłopak, z rok może młodszy ode mnie. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po czym skupił swój wzrok na mnie i uśmiechnął się w taki sposób, że aż się zarumieniłem. Nigdy nie ukrywałem, że jestem gejem, a ten chłopak jak najbardziej mi się spodobał. Przez chwilę patrzył się na Suli, której lekko skinął głową, po czym stanął przed łóżkiem i ukłonił się.
-Annjong-hasejo. Jestem Kim Jonging i od dzisiaj jestem twoim wolontariuszem – powiedział z entuzjazmem, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Jak miło. Przynajmniej Sulli nie będzie musiała ciągle tu do mnie przychodzić. To pewnie było dla niej męczące. Po chwili dziewczyna zaczęła się zbierać i przed wyjściem mnie przytuliła, po czym zostawiła nas sam na sam. Westchnałem cicho i spojrzałem na Jongina, który uparcie się we mnie wpatrywał.
-Umm...więc Jongin... - zacząłem, ale ten mi przerwał,
-Mów mi Kai, hyung.
-N-no dobrze. Ja jestem Taemin – mruknąłem i skinąłem lekko głową, a ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.Odchrząknąłem z niezręczną miną, bo nie dość, że to cisza jest nieznośna, to jeszcze ten jego wzrok. Czy on musi się tak na mnie patrzeć?!


 ***♥***


Kai przychodził to mnie codziennie. To było oczywiste, bo to jego obowiązek, ale mimo tego to cieszyłem się z jego wizyt. Dzisiaj mija miesiąc od naszej „współpracy”. Przez ten czas poznaliśmy się lepiej i między nami nawiązała się pewnego rodzaju wyjątkowa wieź. Kai, wydawał się być mi bardzo bliski. Bliższy niż Sulli, czy też Taesung hyung. Nie mam pojęcia dlaczego.
-Taemin hyung.- Z myślenia wyrwał mnie głęboki głos młodszego. Podniosłem na niego wzrok i spojrzałem mu w oczy, które zdradzały, że był czymś bardzo podekscytowany.
-O co chodzi, Kai-sii? - mruknąłem, nie pewnie. Te iskierki nie wróżyły niczego dobrego. Wiedziałem to na bazie własnych doświadczeń. Chłopak usiadł koło mnie i złapał mnie delikatnie za dłoń, czym mnie totalnie zaskoczył.
-Może...wyjdziemy dzisiaj na dwór? Pójdziemy na dach – zaproponował cicho, a ja otworzyłem szczerzej oczy. To samo zaproponował mi trzy tygodnie temu, ale natychmiast odmówiłem, jeszcze na niego krzycząc. Już miałem zaprzeczyć, ale ten mnie ubiegł, mówiąc dalej.

-Proszę hyung. Siedzisz tu tak cały czas w jednej pozycji. Nie chciał byś w końcu wyjść na świeżę powietrze? - spytał, a ja zamknąłem swoje usta, gorączkowo myśląc. Nawet nie zauważyłem, kiedy nasze dłonie się ze sobą splotły. Po dłużej chwili, doszedłem do wniosku, że leżenie jest naprawdę męczące.
-No dobrze. Przynieś wózek – powiedziałem, a on niemal podskoczył z szczęścia. Westchnąłem ciężko i gdy wózek stał już przy łóżku, ja zagryzłem dolną wargę. I jak mam niby na tym usiąść?
-Spokojnie. Pomogę ci. Od tego tu w końcu jestem – szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dość przyjemny dreszcz.
– Spróbuj usiąść – polecił, a ja posłałem mu zaszokowane spojrzenie. Jak usiąść? Nie uda mi się to. Wiele razy razem próbowaliśmy i za każdym razem kończyło się to niepowodzeniem.
-Proszę hyung. Spróbuj. Dla mnie.- Znów jego szept, od którego znów przeszedł mi dreszcz. Widząc tą jego determinacje, postanowiłem spróbować. Przekręciłem się na plecy i wpatrując się w sufit, zacząłem oddychać głęboko. „Musi mi się udać! Uda mi się! Zrobię to!” - krzyczałem sobie w myślach, po czym zamknąłem oczy, spiąłem wszystkie możliwe mięśnie i podniosłem się. Momentalnie poczułem dłoń na swoich plecach i usłyszałem ciche westchnięcie zadowolenia. Powoli otworzyłem oczy i nie mogłem uwierzyć.
-S-siedzę – powiedziałem cicho, czując jak w moich oczach zbierają się łzy. Po raz pierwszy od miesiąca w końcu usiadłem.
-Brawo Taeminnie, jestem z ciebie dumny – mruknął Kai, a ja spojrzałem na niego z szczerym, szerokim uśmiechem, który zagościł na mojej twarzy, również pierwszy raz od tego wypadku. Zignorowałem nawet to, że nie nazwał mnie hyungiem. Jednak to było w tej chwili naprawdę mało ważne. Po chwili Kai, sprawnie odłączył mi kroplówkę, do której byłem podłączony. Na szczęście tylko do niej. Po chwili zamknąłem oczy, a gdy je otworzyłem, siedziałem już na wózku. Pociągnąłem swoim nosem, po czym zacisnąłem dłonie w pięści, a po moich policzkach popłynęły łzy. Łzy szczęścia. Młodszy chłopak klęknął przede mną i uśmiechnął się szeroko.
-Jestem z ciebie dumny hyung – po tym wstał i mnie przytulił. Objąłem go mocno, płacząc cicho ze szczęścia. Po chwili odsunął się ode mnie i ujął moje policzki w dłonie, ścierając łzy z nich.
-Nie płacz – szepnął, po czym odsunął się ode mnie. Stanął z tyłu, poczochrał moje włosy i zaczął pchać wózek ku drzwiom, które pomogłem mu otworzyć. Po jakiś dziesięciu minutach, byłem już na dachu, aż zapierało dech w piersi. Słońce delikatnie ogrzewało moją twarz, a wiatr targał moje włosy..
-Jak się teraz czujesz, hyung? - spytał Kai, a ja westchnąłem wzruszony.
-Szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy – szepnąłem, a Kai stanął obok mnie i na mnie spojrzał, rozczulonym wzrokiem.
-To dobrze. Ja też – powiedział tajemniczo, po czym znów stanął za mną i wjechał wózkiem bardziej na środek dachu, bym mógł zobaczyć większy krajobraz.
-Hyung. Co ty na to byśmy zaczęli naukę samodzielnego siadania i przechodzenia na wózek? - zapytał, a ja posłałem mu zaskoczony wzrok.
-Nie jest to chyba dobry pomysł – mruknąłem, a Kai westchnął ciężko.
-Daj spokój. Nie możesz tak ciągle tego odwlekać, a im wcześniej zacznie ćwiczyć, tym lepiej – mruknął, patrząc mi się przekonująco w oczy, a ja po kilki minutach się zgodziłem.
-Ale to od jutra już, dobrze? Dzisiaj za dużo wrażeń jak na jeden dzień – powiedziałem z lekkim rozbawieniem, a Kai skinął.
-Kto wie, może jeszcze uda ci się wstać na chwilę.



 ***♥***



Siedziałem sobie na łóżku, wesoło rozmawiając z Sulli i bratem. Tak, siedziałem. Dzięki ciężkiej rehabilitacji i pomocy Kai'a. Mogłem sobie od czasu do czasu pozwolić na to by usiąść na kilka minut. Byłem wdzięczny chłopakowi, że mi tak pomaga, pociesza i dodaje otuchy. Nie raz chciałem się poddać i płakałem, ale młodszy zawszę był przy mnie, przytulał mnie i zawsze powiedzał coś, co bardziej mnie motywowało do tego, bym ćwiczył dalej. Do tej pory pamiętam, jak pewnego dnia do mnie wszedł, a ja siedziałem sam. Jego radość było nie do opisania. Moja w sumie też, bo usiadłem bez niczyjej pomocy. Z biegiem czasu szło mi co raz lepiej i siadałem częściej, ale nie trwało to długo. Siedzieć mogłem góra trzy minuty, ale dla mnie to i tak długo.
-Hyung? Kiedy stąd wyjdę? - zapytałem nagle mojego brata, a ten na mnie spojrzał smutno i westchnął.
-Najbliżej dopiero za dwa miesiące. Musisz skończyć rehabilitacje. A gdy wyjdziesz, zamieszkasz w moim mieszkaniu.... - poinformował mnie starszy brat, a ja otworzyłem szeroko oczy.
-A-ale sam?! - momentalnie się przeraziłem, ale Taesun poklepał mnie po dłoni.
-Taemin spokojnie! Nie sam. Kai zaoferował, że zamieszka z tobą.- Dokończył, a ja westchnął z ulgą. -O wilku mowa – powiedziała Sulli, wskazując na młodszego chłopaka, który stał w drzwiach z uśmiechem.
-Cieszysz się hyung?
-Bardzo – odpowiedziałem na jego pytanie, odwzajemniając uśmiech. Po tym zaczęliśmy rozmawiać w czwórkę. Niedługo Sulli i hyung musieli iść do domu, więc znów zostaliśmy sami. 

-Taemin hyung? - zaczął Kai, podchodząc do mnie z uśmiechem.
-O co chodzi? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, obserwując go uważnie. Chłopak przysiadł na łóżku i objął mnie lekko w pasie, bym ciągle siedział. Na moje policzki wstąpił rumieniec, po czym spojrzałem mu w oczy.

-Chodźmy na dach – prosił, a ja bez chwili zawahania się zgodziłem. Już po chwili siedziałem na wózku, a Kai jechał ze mną w kierunku dachu. Gdy tam już byliśmy, uśmiechnąłem się delikatnie na ten piękny widok, który rozciągał się przed moimi oczami. Po chwili jednak ten widok został mi zasłonięty przez dłonie Kai'a. Spojrzałem na niego zaskoczony, a on posłał mi ciepły uśmiech. 
-Hyung. Spróbuj wstać – wyszeptał, a ja momentalnie zaprzeczyłem. Nie byłem na to mentalnie gotowy, by stawać. Co prawda minimalne czucie w nogach mi wróciło, ale nie było to na tyle silne, bym mógł wstawać.

-Proszę – szepnął Kai, patrząc się na mnie błagalnie. Przez chwilę wpatrywaliśmy sobie w oczy. Widząc znów tą jego determinacje, w końcu się zgodziłem. W sumie spróbować zawsze warto. Młodszy od razu się rozpromienił.

-Dasz radę. Wierzę w ciebie – mruknął pocieszająco, a ja ciężko westchnąłem i złapałem jego dłonie, które zostały w moim kierunki wyciągnięte.

-A co jeśli mi się nie uda? - mruknąłem zmartwiony, ale młodszy pokręcił głową.

-Uwierz – powiedział krótko, a ja skinąłem głową. Ścisnąłem mocno jego dłonie, zamknąłem swoje oczy i znów spiąłem swoje wszystkie mięśnie. Przez chwile miałem wrażenie jakby skoczył, a do moich uszu dobiegł strzyk kości w nogach. Po tym otworzyłem powoli oczy, będąc totalnie zaskoczonym. Ja... stoję! Nie do końca o własnych siłach, bo Kai mnie obejmował, ale stałem! Na nogach. Od czterech miesięcy udało mi się wstać. Spojrzałem na młodszego, który wpatrywał się we mnie rozczulonym wzrokiem. Po tym mocno mnie przytulił.

-Kai? - szepnąłem. Jednak zamiast odpowiedzi, młodszy złożył czuły pocałunek na moich ustach, czym mnie zaskoczył. Przez chwile nie wiedziałem co zrobić, ale w końcu oddałem nie pewnie ten pocałunek. Gdy odsunęliśmy się do siebie, moje policzki były całe czerwone.

-Kocham cię, hyung – wyszeptał, składając delikatne muśnięcie na mojej szyi.

-Naprawdę? - chciałem się upewnić, czy młodszy jest pewny tego uczucia.

-Tak. Najbardziej na świecie. Zawsze będę przy tobie i zaopiekuje się tobą – powiedział to taki tonem, że momentalnie mu uwierzyłem.

- Ja ciebie też kocham – szepnąłem, ponownie złączając nasze usta w pocałunku.

czwartek, 28 listopada 2013

2min rodział IV

Zapraszam na kolejna część 2mina ^^

Taemin - Beżowy

Minho - Zielony



Spojrzałem na niego ze zrozumieniem i uśmiechnąłem się ciepło.
- Mógłbym zostać, ale... muszę zadzwonić do domu i powiedzieć, że będę dopiero rano. - powiedziałem spokojnie, wyjmując telefon z kieszeni.


Pokiwałem głową, odsuwając się od chłopaka.
-Jak chcesz to możesz spać w pokoju mojego brata - powiedziałem. Szczerze w to wątpiłem, że będzie chciał spać ze mną.


Trochę się zawiodłem, kiedy zaproponował mi pokój swojego brata, ale co poradzić... Pewnie już mu się znudziłem i nie chciał mojej bliskości.
- A czy on... nie będzie wkurzony, jak się dowie? - Miałem nadzieję, że chłopak się ze mną zgodzi i pozwoli mi spać u siebie. Po chwili dodzwoniłem się do mojej matki. Po tym jak skończyła już panikować i upewniłem ją kilka razy, że wiem co to antykoncepcja, zgodziła się. Westchnąłem ciężko, chowając telefon.


Spłonąłem rumieńcem, słysząc tą rozmowę. No tak. Dla państwa Choi wciąż jestem dziewczyną. Po chwili odchrząknąłem.-Jest w Anglii...ale pewnie się wkurzy. Jest jeszcze mój pokój i sypialnia rodziców, ale w sypialni jest teraz remont. Więc będziesz zmuszony spać ze mną - spojrzałem na niego przepraszająco.
Na moich ustach pojawił się głupawy, zadowolony uśmieszek. Szybko jednak się opanowałem. Nie mogłem przecież tak po prostu okazywać, że tylko o to mi chodziło, żeby z nim spać. Przygryzłem lekko wargę, po czym uśmiechnąłem się już zwyczajnie.
- Jasne, jakoś przeżyję.


-Przepraszam jeśli ci to nie odpowiada...- westchnąłem smutno, schodząc z łóżka. Podszedłem do szafy i wyciągałem z niej swoją piżamę oraz za duże na mnie spodnie dresowe i koszulkę, która powinna pasować na Minho.
-Idę się myć - powiedziałem, wychodząc z pokoju. Nalałem sobie wody do wanny i wszedłem do niej, myjąc sobie włosy. Gdy byłem już umyty, ubrałem się i wysuszyłem włosy. Wyszedłem z łazienki i wszedłem do pokoju.
-Jak chcesz to łazienka już wolna.


Kiwnąłem lekko głową i wstałem z łóżka, z ciuchami od chłopaka w ręce. Zanim wyszedłem, podszedłem do niego od tyłu i pochyliłem się lekko.
- Nigdy nie powiedziałem, że spanie z tobą mi nie odpowiada - mruknąłem mu do ucha, po czym po prostu poszedłem do łazienki.

Przeszły mi dreszcze od słów chłopaka. Chciałem jeszcze coś powiedzieć, ale go już nie było. Zagryzłem wargi, wyciągając z szafy drugą poduszkę i kładąc ją obok mojej. Usiadłem pod ścianą i zacząłem sprawdzać pocztę na której było dużo wiadomości z pogróżkami od wielbicielek Minho. Skąd do cholery mają mojego maila?!

Szybko wziąłem prysznic i ubrałem się w dres i koszulkę od Taemina. Potem wróciłem do jego pokoju, na tyle cicho, że mnie nie usłyszał, ani nie zobaczył. Spojrzałem na ekran laptopa, uśmiechając się lekko. Jednak kiedy zobaczyłem jedną z wiadomości, od razu uśmiech zniknął z moich ust. Bez słowa usiadłem obok Taemina i go przytuliłem. Było mi tak strasznie głupio, że dostaje takie wiadomości przeze mnie...
-Piszą, że jeśli cię nie zostawię w spokoju to mnie załatwią na amen...- wyszeptałem, zagryzając dolną wargę. Chciało mi się płakać przez te wiadomości. To już nie pierwszy raz, ale teraz pisali tutaj o wiele gorsze rzeczy. Gdy mnie przytulił, zacząłem pokazywać treści maili które były strasznie agresywne a co najgorsze, groziły mi.
W pewnym momencie po prostu zabrałem mu laptopa i odstawiłem go na bok. Po czym przytuliłem mocniej do siebie, chcąc go jakoś pocieszyć. Domyślałem się, że czuje się okropnie.
- Nie pozwolę im cię skrzywdzić... - szepnąłem po chwili, głaszcząc delikatnie jego ramię.


Wtuliłem się mocno w chłopaka. Tak bardzo się teraz bałem. Przecież Minho jest strasznie popularny w szkole a te dziewczyny mogły być zdolne do wszystkiego. Zacząłem się trząść.
-Ale one i tak mogą mi coś zrobić. Nie będzie cię zawsze przy mnie - wymamrotałem.


Westchnąłem cicho, czując jak się trzęsie. Pocałowałem go czule w skroń, żeby się trochę uspokoił.
- Jak nie ja, to Key... Na pewno by cię obronił - powiedziałem spokojnie i pogłaskałem go wierzchem dłoni po policzku.
- Poza tym nie chcę cię martwić, ale do i ze szkoły idziemy razem. W dodatku przerwy też możemy spędzać razem. - Uśmiechnąłem się lekko do niego. Próbując go jakoś uspokoić.


Pokręciłem głową, patrząc mu w oczy.
-Nie chce byś czuł się zobowiązany do chodzenia ze mną wszędzie. Nie zmuszaj się- westchnąłem, odwracając wzrok.

- Taeminnie, do niczego się nie zmuszam. Chcę i muszę ci pomóc. Nie zaprzeczysz, że to przeze mnie cię nękają, prawda? - wytłumaczyłem spokojnie.
-Tutaj nie mogę zaprzeczyć - wymamrotałem cicho i odsunąłem się od niego.
-Możemy iść już spać? Jestem zmęczony - mruknąłem cicho.
-Chcesz może osobną kołdrę.

- Mm... niekoniecznie. Chyba, że ci będzie przeszkadzała wspólna kołdra. - Wstałem z łóżka, żeby mógł się położyć pod kołdrą.

-Nie będzie przeszkadzała - odpowiedziałem, kładąc się na łóżko i przykryłem się kołdrą. Gdy Minho położył się obok mnie, przytuliłem się do niego.


Uśmiechnąłem się lekko i położyłem obok niego. Kiedy się tylko do mnie przytulił, objąłem go ramieniem, przytulając go do siebie jeszcze mocniej.
- Dobranoc - mruknąłem, zamykając oczy.

-Dobranoc - odpowiedziałem cicho, muskając jego policzek ustami, po czym zasnąłem dość spokojnym snem.


Otworzyłem usta í spojrzałem na Taemina. Uśmiechnąłem się lekko, przyglądając się mu. Był taki uroczy... Przeczesałem palcami jego długie włosy, odgarniając je z jego twarzy. Przez prawie całą noc wpatrywałem się w niego, zastanawiając się co zrobić z tymi pogróżkami. W pewnym momencie wpadłem na pewien pomysł... Chwilę potem zasnąłem.

Sen przebiegł mi spokojnie. Dzięki Minho, obyło się bez jakikolwiek koszmarów. Obudziłem się o szóstej rano. W końcu dziś Wtorek. Westchnąłem, wyplątując się jakoś z objęć starszego.

Kiedy rano poczułem, że próbuje wstać, otworzyłem oczy i wypuściłem go z objęć. Uśmiechnąłem się do niego lekko i usiadłem na łóżku, przeczesując włosy palcami.


Zsunąłem się z łóżka, pierwsze co to idąc do łazienki. Tam się załatwiłem i próbowałem doprowadzić się do względnego pożądku. Gdy byłem już jakoś ogarnięty, skierowałem się do pokoju. Podeszłem do szafy i zacząłem szukać tego cholernego mundurka.


Ubrałem się szybko w swoje ciuchy i usiadłem na łóżku, ziewając. Kiedy Taemin wszedł do pokoju, zacząłem mu się przyglądać z lekkim uśmiechem.
- Taeminnie... Nie chcę już, żebyś był moją "dziewczyną".


Odwróciłem się w jego stronę z zmarszczonymi brwiami. Zdziwiła mnie taka nagła decyzja Choi.
-Coś zrobiłem źle? - spytałem przestraszony, wpatrując się w niego. Nie byłem dobrą dziewczyną? A może mu się już znudziłem?


Westchnąłem cicho i uśmiechnąłem się do niego ciepło. Po chwili wstałem z łóżka i podszedłem do niego.
- Niczego nie zrobiłeś źle. Po prostu... Nie chcę, żebyś przeze mnie cierpiał. Ale te dziewczyny ci nie odpuszczą tak łatwo i nie posłuchają, jeśli powiem im, że mają przestać. Mam jeden pomysł. Pewnie się nie zgodzisz...

Zamrugałem oczami, rumieniąc się. Minho się o mnie troszczy! Ta myśl przemknęła w moim mózgu niczym strzała. Zagryzłem dolną wargę, patrząc mu w oczy.
-Jaki? - spytałem, zaczynając nerwowo bawić się swoimi palcami, niecierpliwie czekając na odpowiedź. Byłem ciekawy co w tym momencie dzieje się w głowie Minho.

- Wiem, że to pewnie będzie trudniejsze, ale... Jakby się okazało, że jestem homo czy coś... to by pewnie wtedy do nich dotarło, że nie mają szans - powiedziałem trochę niepewnie z nadzieją, że zrozumie. W sumie chciałem też sprawdzić, jakby to było z nim chodzić, ale nie z nim, jako dziewczyną.
Uniosłem wysoko brew na jego wypowiedź. Ten chłopak zaczął mnie coraz bardziej zaskakiwać.
-Hyung? Czy ty właśnie proponujesz mi chodzenie, ale nie jako dziewczyną? - spytałem niepewnie, trzymając w dłoni dziewczęcy mundurek.

- Um... mniej więcej... - powiedziałem, uśmiechając się trochę niepewnie. Nie wiedziałem, czy na serio chciałem z nim być, jednak korzystałem z tego, że mam jakiś pretekst i nie musiałem udawać dziewczyny, tylko być sobą.


Zarumieniłem się i skinąłem głową, zagryzając dolną wargę.
-No dobrze - powiedziałem cicho, chowając dziewczęce ubranie i wyciągnąłem męski.


-Jesteś pewien? - upewniłem się, ale widziałem że mu ulżyło.
- Jak najbardziej. - Uśmiechnąłem się do niego ciepło i westchnąłem cicho. Miałem szczerą nadzieję, że to co zrobimy, jakoś pomoże Taeminowi.

Pokiwałem głową, idąc do łazienki się przebrać. Gdy byłem już gotowy, wyszedłem z łazienki. Włosy zostawiłem rozpuszczone.
-Co chcesz na śniadanie?


- A co masz do zaproponowania? Bo jakiś jogurt czy płatki wystarczą... - powiedziałem spokojnie i podszedłem do niego. Odgarnąłem delikatnie jego włosy do tyłu i poprawiłem kołnierzyk od jego koszuli, palcami muskając jego szyję. Miał taką ciepłą, delikatną skórę... Uśmiechnąłem się i spojrzałem mu w oczy.

-Emm...musiałbym zobaczyć co mam w lodówce - również spojrzałem mu w oczy, uśmiechając się uroczo. Po chwili jednak moja mina zrzedła.
-A co z Twoimi rodzicami?


Kiedy tylko wspomniał o moich rodzicach, zrobiło mi się dziwnie niedobrze. Całkowicie o nich zapomniałem..!
- C-coś się wymyśli... -powiedziałem, jąkając się. Gdy się dowiedzą będę martwy, ale nadal chciałem pomóc Taeminowi.

Zacisnąłem usta w wąską linie, widząc jego minę. Westchnąłem cicho.
-Chyba nadal będę musiał udawać dziewczynę - mruknąłem, wchodząc do kuchni. A już tak się cieszyłem, że z tym skończę.

Poszedłem za nim do kuchni.
- Nie ma mowy - powiedziałem stanowczo. Nie mogłem mu na to pozwolić…
- To znaczy... Nie zmuszaj się. Bo jeśli chcesz, to nie mam prawa ci zabraniać. - Nie chciałem go obrazić, ani upokorzyć. Po prostu chciałem jakoś zaznaczyć, że liczę się z jego zdaniem.


-J-ja nie chcę być znów dziewczyną, ale jeśli to ci pomoże to mogę znów nią być - wyszeptałem cicho i spuściłem wzrok na swoje białe skarpetki.

Westchnąłem cicho i przytuliłem go do siebie.
- Więc nie chcę tej pomocy - powiedziałem spokojnie.


Westchnąłem cicho, niepewnie obejmując jego szyję.
-A..ale twoi rodzice...co powiedzą? - zapytałem łamiącym się głosem.


- To mnie akurat najmniej teraz obchodzi. - Uśmiechnąłem się do niego lekko. Spojrzałem mu prosto w oczy i poczułem się tak... dziwnie przyjemnie. Podobała mi się taka bliskość. Nagle zapragnąłem znowu poczuć jego usta. Przymknąłem oczy i powoli, wahając się, przybliżyłem się do jego twarzy i musnąłem delikatnie jego wargi.

Zamrugałem zaskoczony oczami, czując wargi Minho na swoich. W pierwszej kolejności chciałem go odepchnąć, ale usta chłopaka były tak bardzo miękkie. Niepewnie oddałem muśnięcie.

Czując, jak oddaje pocałunek, przysunąłem się jeszcze kawałek i wpiłem się czule w jego usta, pogłębiając pocałunek. Czułem przyjemne mrowienie, kiedy znów mogłem dotknąć ust Taemina swoimi.

Oparłem się o blat stołu, który był za mną i jęknąłem mu cicho w usta. Oddałem pocałunek z zachłannością, przylegając do niego swym ciałem.

Przytuliłem go trochę mocniej do siebie i podniosłem go lekko, żeby posadzić go na stole. Wyłączyłem logiczne myślenie, coraz zachłanniej go całując. Jego usta były takie słodkie... Położyłem dłonie na jego biodrach, przyciągając go lekko.

Gdy zostałem posadzony na stole, od razu oplotłem jego pas swoimi nogami. Westchnąłem cicho, oddając każdy pocałunek. Po chwili niepewnie rozchyliłem swoje usta, mrucząc.

Czując jak rozchyla usta, chwilę się zawahałem. Bo co ja właściwie robiłem..? Dopiero teraz do mnie dotarło, że właśnie całuję Taemina. I to ja zacząłem, bez ważniejszego powodu niż zwykła zachcianka. Jednak czułem, że nie mogę się wycofać. Powoli wsunąłem język w jego usta.

Jęknąłem cicho, czując język chłopaka w swojej buzi. Jednak bardzo chętnie go przyjąłem. Zacząłem trącać jego język, swoim, mocniej do niego przylegając.

Chwilę jeszcze pogłębiałem pocałunek, pieszcząc delikatnie jego podniebienie. Potem jakoś automatycznie moja dłoń wylądowała na jego koszuli, a dokładnie na jednym z guzików. Dopiero wtedy dałem radę się jakoś opanować. Szybko, trochę jakbym się oparzył, odsunąłem się od niego. Zasłoniłem usta ręką i odchrząknąłem, unikając jego spojrzenia.
- Przepraszam, nie powinienem... - powiedziałem, robiąc krok do tyłu.


Gdy tak ode mnie odskoczył, poczułem ukłucie w sercu. Zabolało. Spuściłem głowę, zsuwając się z blatu.
-Nic nie szkodzi - powiedziałem cicho. Czyli nadal się mnie brzydzi. Podszedłem do lodówki, wyjmując z niej jajka, masło i margarynę. Z szafki wyjąłem patelkę, którą od razu dałem na gaz. Zacząłem robić jajecznicę. Musiałem się czymś zająć, aby uspokoić lawinę myśli w mojej głowie.


Było mi tak głupio, że to zrobiłem... A w dodatku chwilę później to przerwałem. Jednak coś mi mówiło, że nie powinienem był tego robić. Usiadłem przy stole i bez słowa czekałem na śniadanie.
-Hyung? Brzydzisz się mnie całować, jako chłopaka? - spytałem po chwili, ciągle stojąc do niego tyłem. Wbiłem jajka na patelkę.

- C-co? - Od razu na niego spojrzałem, zszokowany tym pytaniem. Jak mu to w ogóle mogło przyjść do głowy.
- Nie. Nie o to chodzi.... Nie myśl tak. Ja po prostu... - przerwałem i przygryzłem wargę. Westchnąłem cicho i położyłem głowę na stole. Bo ja po prostu co..? Wciąż nie byłem pewien? Nie potrafiłem określić się co do swoich uczuć ?


-Ty po prostu co...? Pocałowałeś mnie by mi znów dokuczyć? - mruknąłem, zaczynając mieszać jajka. Na samą myśl zrobiło mi się smutno.
- Nie. - Westchnąłem cicho, nic więcej nie tłumacząc. Po prostu nie umiałem. Przygryzłem wargę i podniosłem lekko głowę, żeby zerknąć na Taemina.

Nic już więcej nie odpowiedziałem, tylko postawiłem talerz z jajecznicą przed nim, samemu siadając naprzeciwko. Założyłem nogę na nogę i zacząłem jeść.

- Smacznego... - mruknąłem cicho i westchnąłem ciężko. Sięgnąłem po talerz i zacząłem jeść, wciąż zerkając na młodszego. Nie wiedziałem, czy nie jest przypadkiem zły czy coś...

-Smacznego - odpowiedziałem, jedząc swoją porcję. Po chwili mój talerz był pusty, więc wstałem z miejsca i zabrałem się za zmywanie naczyń.
Zjadłem chwilę po nim i wstałem z miejsca. Odłożyłem talerz do zlewy i stanąłem obok niego, opierając się o blat.
- Muszę pojechać do domu po moje książki. Potem możemy iść jak zwykle razem, jeśli chcesz.


-Mam na ciebie zaczekać? - spojrzałem na niego, kończąc myć naczynia. Wytarłem mokre dłonie w ręcznik i spojrzałem na niego pytająco.


- Tak. Postaram się przyjść tak jak zwykle - powiedziałem spokojnie i pozwoliłem sobie delikatnie się do niego uśmiechnąć.

Pokiwałem głową, odgarniając włosy do tyłu. Odprowadziłem go do drzwi. Gdy byliśmy przy nich, wahałem się czy go pocałować czy nie. Zagryzłem wargę. Tocząc w głębi siebie prawdziwą wojnę.

Ubrałem buty i spojrzałem na Taemina. Po jego minie domyśliłem się, o co mu chodzi. Chwilę się wahałem. Potem jednak chwyciłem lekko jego dłoń, przyciągając go do siebie i pocałowałem go w czoło. Po czym uśmiechnąłem się do niego ciepło i wyszedłem.


Gdy poczułem usta chłopaka na swoim czole, mimowolnie zamknąłem oczy. Kiedy wreszcie wyszedł, zamknąłem za nim drzwi i skierowałem się do swojego pokoju w celu spakowania książek do szkoły.

Kiedy przyszedłem do domu, wbiegłem do swojego pokoju i szybko wrzuciłem potrzebne mi rzeczy do plecaka. Następnie przebrałem się w mundurek. Zajęło mi to całkiem sporo czasu, dlatego aby zdążyć na godzinę umówioną z Taeminem, tą co zwykle, całą drogę z mojego do jego domu musiałem przebiec. Kiedy byłem pod jego domem, zapukałem do drzwi.


Słysząc pukanie do drzwi, ubrałem buty i wyszedłem. Odruchowo się pochyliłem, chcąc go pocałować, jak to zawszę było jak udawałem dziewczynę. Jednak tym razem tego nie zrobiłem. Odszedłem nieco.
-Idziemy? - uśmiechnąłem się wesoło.


- Jasne. - Dość szybkim krokiem poszedłem z nim w stronę szkoły. Mimo, że widziałem, jak się celowo ode mnie odsuwa, cały czas podchodziłem bliżej niego. W końcu kiedy byliśmy jeden zakręt od szkoły, bez słowa chwyciłem jego dłoń. Odetchnąłem cicho i poszedłem z nim dalej, zerkając w jego stronę.


Gdy złapał mnie za rękę, odruchowo splotłem z nim palce i się zarumieniłem. Gdy wyszliśmy za zakrętu ukazała nam się dość spora liczba dziewczyn, która chyba czekała na nim.
Ścisnąłem delikatnie jego dłoń i spojrzałem na niego, uśmiechając się lekko. Kątem oka obserwowałem reakcję dziewczyn, które stały niedaleko.
- A w ogóle... to jak ci się podobały wczoraj filmy? - zapytałem, żeby zacząć rozmowę i wyglądać bardziej przekonująco.

Zacisnąłem usta w wąską linie, wspominając o horrorze.
-Szczerze? Z Horroru mało co pamiętam. Jednak nie moje klimaty, a ten drugi to mi się podobał i miło mu się go oglądało - odpowiedział, przytulając się do jego ramienia. Dziewczyny, które czekały na mnie, były oniemiałe z zaskoczenia.


Przyciągnąłem go bliżej do siebie, śmiejąc się cicho z min dziewczyn dookoła.
- Tak też myślałem, że horrory do ciebie nie pasują. - Pogłaskałem kciukiem jego dłoń, wciąż na niego zerkając.

Westchnąłem cicho, odgarniając włosy do tyłu. Po chwili jakaś dziewczyna odciągnęła mnie od Minho i sama go pocałowała. Ja natomiast upadłem na zimie z jękiem.

Z trudem powstrzymałem się od tego, żeby jej nie uderzyć za to w twarz. Odepchnąłem ją i zmierzyłem nieprzyjemnym wzrokiem. Jej usta nie były w połowie tak delikatne i ciepłe, jak usta Taemina..
- Idiotka... - warknąłem, po czym odwróciłem się i ukucnąłem naprzeciwko Taemina. Wyciągnąłem w jego stronę obie ręce, po czym podniosłem go z ziemi, przytulając go do siebie.
- Żyjesz? - zapytałem trochę zmartwiony.


Spojrzałem na Minho i podałem mu dłonie, gdy zostałem pociągnięty, wpadłem wprost w ramiona Minho. Zarumieniłem się, wtulając się w chłopaka.
-Żyje, ale tyłek mnie boli - wymamrotałem, otrzepując swoje spodnie.

- Przepraszam, nie spodziewałem się, że zrobi coś tak głupiego i złośliwego... - mruknąłem i delikatnie pomogłem mu do końca otrzepać spodnie. Potem poszedłem z nim dalej w stronę szkoły. Tym razem zamiast prowadzić go za rękę, po prostu go objąłem ramieniem.

-Nie przepraszaj...nie masz za co bo skąd mogłeś wiedzieć, że jakaś dziewczyna się na ciebie rzuci? - mruknąłem, wtulając się w niego. Westchnąłem, wchodząc do budynku.

Westchnąłem ciężko i wszedłem razem z nim do szkoły. Tam już nie tylko moje "fanki" się na nas gapiły, ale dosłownie wszyscy, nawet nauczyciele. A mi to nawet jakoś specjalnie nie przeszkadzało. Nie czułem wstydu z tego powodu, że jestem z Taeminem. Nawet jeśli było to równo znaczne z tym, że jestem gejem.

Mocniej się przytuliłem do chłopaka, widząc te wszystkie spojrzenia.
-H...hyung. Boję się - wymamrotałem cicho, zagryzając dolną wargę. Te spojrzenia dziewczyn nie były przyjazne. Oj nie.


- Spokojnie, nie pozwolę im cię skrzywdzić... - powiedziałem spokojnie i rozejrzałem się po korytarzu. Na samym jego końcu, gdzie nie było aż tylu ludzi, zauważyłem Kibuma. Idealnie. Pociągnąłem lekko Taemina w tamtą stronę. Kiedy tam przyszliśmy, przywitałem się z jego przyjacielem i usiadłem na parapecie obok niego.

sobota, 16 listopada 2013

2min Rozdział III


Zapraszam na III część 2mina ^^
Złoty - Taemin
Zielony - Minho

-No to jakbyś mógł podjechać. Ciągle mnie bolą nogi od tych szpilek- westchnąłem cicho, krzywiąc się na to okropne uczucie, po czym poprawiłem włosy.
-Co teraz masz? - spytałem z czystej ciekawości.
Kiwnąłem lekko głową.
- Dobrze, przyjadę około 17, okej? - Miałem nadzieję, że nie miał nic przeciwko.
- Teraz... chyba wf - odpowiedziałem spokojnie. Wyjąłem telefon i sprawdziłem godzinę. Została mniej więcej połowa przerwy.

-Mamy razem - wymamrotałem cicho, krzywiąc się. No i jak ja się miałem przebrać co? Jeśli dziś nie będę ćwiczyć to wyjdzie mi zagrożenie z wf. Jęknąłem, opadając na podłogę.

- T-to źle..? - zapytałem niepewnie. Nie wiedziałem czy jest taki nieszczęśliwy z powodu tego, że ma ze mną, czy po prostu nie lubi tego przedmiotu... czy jeszcze jakiś inny powód.

-Tak~ Jak ja mam się niby przebrać co? - spojrzałem na niego z dołu, podkurczając nogi i objąłem je rękoma. Nagle mnie oświeciło.
-Pójdę do łazienki!

Ach no tak... Mogłem się domyślić, że w ciuchach wygląda jak dziewczyna, ale bez nich to niekoniecznie.
- Okej. Jak coś to mogę spróbować załatwić klucz do szatní... Wtedy mógłbyś się przebrać już na przerwie. - W końcu byłem w drużynie i trener mnie lubił. Mogłem mu to załatwić, gdyby tego chciał.

-Naprawdę? - wstałem szybko i spojrzałem mu uradowany w oczy.
-Mógłbyś to dla mnie zrobić? Proszę, proszę, proszę~ - Złożyłem ręce jak do modlitwy, patrząc na niego błagalnym spojrzeniem.

Uśmiechnąłem się szeroko, widząc jego minę. Wyglądał uroczo, jak mały piesek albo kotek... Stop. Nie powinienem tak myśleć. Taemin to kolega, może przyjaciel, a nie ktoś w kim mógłbym się zakochać.
- Jasne. Zaraz pójdę to załatwić. Jak chcesz możesz pójść coś zjeść, bo pewnie zajmie to kilka minut.

Pokiwałem głową i wziąłem torbę na ramie i poszedłem na stołówkę. Wziąłem sobie zwykłe spaghetti i usiadłem przy stoliku, gdzie siedział Key. Uśmiechnąłem się do niego, zaczynając jeść i rozmawiać.

Sprawa z kluczem była załatwiona szybciej niż sądziłem. Odszukałem Taemina na stołówce i podszedłem do niego.
- Mam~ - oznajmiłem wesoło, kiedy stałem już naprzeciwko niego i wyjąłem z kieszeni klucz.

Akurat kończyłem jeść, więc posłałem mu uśmiech i wstałem z stołu. Pożegnałem się z Key i wziąłem od niego kluczyk i pognałem do szatni by się przebrać. Uwinąłem się szybko i wyszedłem z szatni, oddając klucz Minho.

Poszedłem za nim do szatni, jednak zaczekałem przed drzwiami, pilnując, żeby nikt tam przypadkiem nie wszedł. Kiedy wyszedł, wziąłem od niego klucz. Praktycznie równo z dzwonkiem sprawdziłem godzinę.
- Masz szczęście. - Uśmiechnąłem się do niego, widząc uczniów z mojej klasy, idących w naszą stronę.

Prychnąłem cicho i niemal pobiegłem w stronę sali. Jak ja nie cierpiałem wf z starszymi klasami. Skrzywiłem się nieco i usiadłem na ławce. Gdy już wszyscy byli gotowi, weszliśmy na sale. Podszedłem do Minho.
-A załatwisz mi jeszcze na następnej przerwie? Znów bym się musiał przebrać - skrzywiłem się, czując uderzenie w tyłek. Miałem na sobie krótkie spodenki, które idealnie pokazywały moje długie, zgrabne nogi. W końcu muszę być dziewczyną.

Westchnąłem ciężko i zmierzyłem chłopaka, który zaczepił Taemina. Po chwili spojrzałem z powrotem na Taemina i przyciągnąłem go lekko do siebie, żeby nikt mu już nic nie zrobił.
- Jasne. Zostaniesz trochę dłużej po lekcji, dobrze? Wtedy będzie mi łatwiej to załatwić, niż jakbyś miał wyjść za wcześnie.

Zamrugałem zaskoczony, gdy mnie do siebie przyciągnął ale nic nie powiedziałem ino pokiwałem głową po czym od niego odszedłem. Poprawiłem sobie spodenki, a jakiś chłopak poprowadził rozgrzewkę. ~Dziś gramy w nogę! - ogłosił nauczyciel, a ja jęknąłem. NIENAWIDZIŁEM NOŻNEJ!!

Uśmiechnąłem się szeroko, słysząc co powiedział nauczyciel. Grałem w drużynie i bardzo lubiłem ten sport. Postarałem się być z Taeminem w drużynie. Wolałem uniknąć sytuacji, kiedy musiałbym go skosić czy coś, żeby zabrać mu piłkę... Po chwili zaczęliśmy grę. Ja jak zwykle byłem na ataku.

A ja jak zwykle szlajałem się po boisku, bez celu. Na szczęście byłem z Choi w drużynie więc moje szanse na przeżycie nieco wzrosły. W pewnym momencie ktoś kopną piłkę tak, że uderzyła mnie z całą siłą w głowę, a ja upadłem. Skrzywiłem się i jęknąłem z bólu.

Kiedy zauważyłem co się stało Taeminowi od razu do niego podbiegłem. Podałem mu dłoń, ignorując śmiechy większości uczniów.
- Żyjesz? - zapytałem z troską w głosie.

-C...chyba tak - wymamrotałem, wstając. Po chwili odwróciłem do uczniów i pokazałem im najzwyczajniej w świecie faka, na się zamknęli. Westchnąłem cicho i odgarnąłem grzywkę na bok, masując sobie tył głowy. Nie wiedziałem co jest w tym takiego zabawnego.

Chwyciłem jego dłoń, kiedy pokazał im palec i westchnąłem cicho.
- Taeminnie... - upomniałem go spokojnie. W końcu jako moja dziewczyna nie mógł mieć nie wiadomo jak złej opinii.- Chcesz usiąść?

-Nie...nie chcę - mruknąłem, wysuwając swoją dłoń z jego, po czym skrzyżowałem ręce na piersi. Obrzuciłem tamtego chłopaka, chłodnym spojrzeniem, po czym odszedłem od Minho. Po chwili grę wznowiono, a ja wróciłem do szlajania się po boisku.


Wróciłem na swoje miejsce, oglądając się na Taemina. Oczywiście osobie, która trafiła w Taemina piłką nie darowałem. Kilka razy skosiłem tamtego chłopaka, niby tylko po to, żeby zabrać mu piłkę. Do końca lekcji nie wydarzyło się już nic złego. Kiedy już mieliśmy iść do szatni, ja podszedłem do Taemina.
- Zawołam cię, kiedy już nikogo nie będzie.

Pokiwałem głową na jego słowa po czym usiadłem na ławce, czekając na Minho. Westchnąłem cicho, zaczynając bawić się swoimi włosami. Chciałem jak najszybciej się przebrać, bo jakoś niekomfortowo mi w tych nieco obcisłych spodenkach.. Cały czas na cholerna głowa mnie bolała.

Poszedłem do szatni i przebrałem się baaardzo powoli tak, żebym mógł wychodzić ostatni. Kiedy wszyscy już się przebrali, poszedłem po Taemina.
- Możesz już iść się przebrać - oznajmiłem.

Pokiwałem głową na jego słowa po czym poszedłem do szatni, gdzie się w spokoju przebrałem. Gdy skończyłem, oddałem klucz Minho i odszedłem, wcześniej mu dziękując.

Uśmiechnąłem się do niego i, trochę odruchowo, pomachałem mu na pożegnanie. Potem odniosłem klucz do naszego nauczyciela wf-u. Potem mogłem zbierać się już do domu, ponieważ moje zajęcia się skończyły.

Odmachałem mu spokojnie i poszedłem pod sale lekcyjną. Ja za to miałem jeszcze jedną lekcje, która przeszła dość szybko. Do domu wracałem z Key. Gdy byłem już w domu, od razu zmyłem z siebie makijaż i przebrałem się w czarne rurki, białą bokserkę oraz bejsbolówkę.


Kiedy tylko wróciłem do domu, przebrałem się w coś luźniejszego i włączyłem laptopa, żeby sprawdzić jakie filmy będą w kinie. Dwa horrory i jedno romansidło. Po prostu świetnie... Miałem nadzieję, że Taemin zgodzi się na któryś z horrorów. "Jesteś już gotowy?" napisałem wiadomość do Taemina, żeby wiedzieć, czy mam już po niego podjechać.

“Tak. Jestem gotowy" Odpisałem mu,,rozczesując swoje włosy szczotką, po czym siadłem w salonie z szklanką soku. Zacząłem oglądać jakiś przyrodniczy program w telewizji, by jakoś zabić czas.

Kiedy dostałem wiadomość, wyszedłem z domu i pojechałem prosto pod jego dom. Zatrzymałem się jak zwykle naprzeciwko wyjścia i czekałem aż Taemin wyjdzie.


Wyszedłem z domu i uśmiechnął się szeroko. Podszedłem do auta i wsiadłem obok niego. Chciałem go pocałować w policzek, ale się powstrzymałem.


Uśmiechnąłem się do niego lekko, robiąc mu więcej miejsca obok siebie. Tak długo nie widziałem go już w normalnych ciuchach, że taki widok był dla mnie trochę dziwny... Jednak nadal przyjemny. Zastanawiałem się przez chwilę, czy go skomplementować, jednak się powstrzymałem.
- Bardzo ci będzie przeszkadzać, jak pójdziemy na horror? - zapytałem po chwili.

-Nie mam nic przeciwko...- uśmiechnalem się szeroko, poprawiając sobie włosy i zalożyłem nogę na nogę.
-A mogę poznać tytuł?

- Um... Akurat wyleciał mi z głowy. - Uśmiechnąłem się lekko przepraszająco i westchnąłem cicho. W sumie to nawet na to nie patrzałem…
- Ale możemy zobaczyć na miejscu.

Pokiwałem głową, zaczynając robić coś na telefonie. Po chwili ziewnąłem cicho, wzdychając.
-A czemu mnie tak nagle zaprosiłeś?

Uśmiechnąłem się niepewnie, słysząc jego pytanie.
- Um... Tak jakoś. - Nie wiedziałem co mu odpowiedzieć, bo sam nie wiedziałem czemu. Chyba po prostu chciałem się jakoś przekonać, czy na serio coś do niego czuje, kiedy nie jest przebrany za dziewczynę.

Wzruszyłem ramionami, przeciągając się. Miałem nadzieje, ze ten horror nie będzie taki straszny bo ja mam tendencje do przytulania się do ludzi w strasznych momentach. Oparłem głowę o szybę i zacząłem wpatrywać się w krajobraz za oknem.

Kiedy byliśmy na miejscu, pod kinem, wysiadłem pierwszy. Odruchowo zaczekałem na Taemina, chcąc mu pomóc wysiąść, jednak szybko się skapnąłem, że chłopak jest normalnie ubrany i nie potrzebuje pomocy. Odsunąłem się kawałek i uśmiechnąłem trochę głupawo.

Wysiadłem z auta, zamykając za sobą drzwi. Spojrzałem na jego minę i uniosłem pytająco brew.
-Co się tak głupkowato uśmiechasz? - mruknął.


Zaśmiałem się cicho, powoli idąc w stronę budynku.
- Tak jakoś... po prostu nie jestem przyzwyczajony do ciebie w takim wydaniu - powiedziałem po chwili.
Prychnąłem cicho, wchodząc do budynku kina. Rozejrzałem się, poprawiając swoje spodnie, które mnie okropnie denerwowały, bo ciągle zsuwały  się z moich bioder. Mogłem jednak wziąć ten cholerny pasek.


Kiedy podeszliśmy do kas, jeszcze raz spojrzałem na filmy. Wybrałem ten, który wydawał się ciekawszy i kupiłem na niego bilety.
- Chcesz coś do picia? Albo jedzenia? - zapytałem po chwili Taemina.

-Tak...chcę cole - odpowiedziałem na pytanie, podpierając biodra swoimi rękoma. Ponownie rozejrzałem się po pomieszczeniu i przy ścianie, zauważyłem dwie kobiety, które gapiły się i pokazywały na Minho, chichocząc. Wywróciłem oczami, kręcąc głową. Idiotki.

- To chodź - powiedziałem i chwyciłem go lekko za rękę, całkowicie odruchowo. Pociągnąłem go lekko i puściłem jego dłoń. Kupiłem mu dużą colę i podałem mu ją.

Gdy złapał mnie za rękę to chciałem spleść z nim palce ale powstrzymałem się. Gdy podał mi cole, uśmiechnąłem się szeroko.com
-Dziękuje.

Uśmiechnąłem się lekko do niego i poszedłem powoli w stronę sali kinowej. Film miał się zaraz zacząć, więc powinniśmy już tam iść.


Szedłem zaraz obok niego, nucąc sobie coś pod nosem. W końcu stanęliśmy pod odpowiednią salą, więc weszliśmy po okazaniu biletów osobie sprawdzającej.

Korzystając z tego, że szliśmy w sporym tłumie osób, pod pretekstem tego, żeby nie zgubić Taemina, chwyciłem go za rękę. Udając, że to nic takiego, wszedłem wgłąb sali, szukając naszych miejsc.

Czując, że złapał mnie za rękę to odruchowo splotłem z nim palce. Gdy znaleźliśmy odpowiednie miejsca, usiedliśmy na nich. Musiałem wtedy puścić jego dłoń.


Puściłem drobną dłoń chłopaka, siadając na swoim miejscu. Było już ciemno, więc film powinien niedługo się zacząć. Położyłem dłoń na oparciu fotela, jednak cofnąłem ją nieco, ponieważ przez przypadek musnąłem dłoń Taemina.


Westchnąłem cicho, również cofając swoją dłoń. Skuliłem się na fotelu i upiłem łyk coli. Akurat zaczynał się film. Oparłem brodę o kolana i westchnąłem cicho.


Zerknąłem na niego kątem oka. Uśmiechnąłem się lekko, widząc jak uroczo wygląda w tej pozycji. Po chwili jednak spojrzałem na ekran i zacząłem oglądać film.

Również zacząłem oglądać film z zaciekawieniem. Po pewnym czasie, był jakiś straszny moment, więc schowałem twarz w kolanach. Nie przepadałem zbytnio za horrorami.


Siedziałem wpatrzony w ekran i oglądałem w skupieniu film, nawet nie odrywając od niego wzroku. Oparłem głowę na ręce, po czym zerknąłem na Taemina. Widząc, co ten robi, pochyliłem się lekko w jego stronę.
- Widzę, że film bardzo cię interesuje - szepnąłem mu do ucha i zaśmiałem się cicho. Wiedziałem, że tak naprawdę się bał, ale chciałem się powygłupiać.

Nic nie odpowiedziałem tylko spojrzałem na niego z smutkiem w oczach. Czy on on za każdym razem musi mi dokuczyć! Po chwili się przesiadłem o jedno miejsce w bok i zwróciłem oczy ku filmowi.

Spojrzałem na niego pytająco, kiedy to zrobił. Przecież tylko żartowałem... Westchnąłem cicho i również się przesiadłem, miejsce w jego stronę.
- Taeminnie nie gniewaj się... przepraszam, już nie będę tak mówił - mruknąłem cicho. Nie chciałem go jakoś urazić.

-Czy ty naprawdę za każdym razem musisz mi dokuczyć? Możesz już przestać? Jeśli tak bardzo ci wadzi to, że jestem gejem no to przestań się ze mną zadawać. Ja cię nie trzymam przy sobie na siłę - odpowiedziałem mu, wciąż patrząc na film.

Zamrugałem kilka razy, patrząc na niego. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Westchnąłem cicho i znów się do niego przysunąłem, po czym pocałowałem go w policzek.
- Nie przeszkadza mi to, kim jesteś. - Odsunąłem się kawałek i zacząłem oglądać film.

Zarumieniłem się, czując wargi Minho na swoim policzku. Dlaczego to zrobił? Jeszcze parę miesięcy temu nie dotknął by mnie, bo powiedziałby, że jestem obrzydliwy...a teraz? Sam mnie pocałował. Westchnąłem cicho i spojrzałem na ekran po czym spłonąłem rumieńcem. Serio? Czy w każdym filmie musi być seks?! Zacisnąłem usta, odwracając się. Minho zapewne się podnieci.

Starałem się nie zachowywać jak dziecko i normalnie oglądać film, bez głupich uśmieszków i w ogóle. No ale nie mogłem też tak po prostu wpatrywać się w ekran... Po chwili poczułem na sobie wzrok Taemina. Zaśmiałem się, kiedy spojrzałem na niego, bo był prawie cały czerwony.
- No co? - mruknąłem, patrząc na niego pytająco.

-Nic...- mruknąłem, zaczynając zabawę kosmykami swoich włosów. Po chwili przyszedł mi sms od mamy z którego się dowiedziałem, że tą noc spędzie samotnie z psem. Westchnąłem smutno.

- Mhm. - Spojrzałem z powrotem na ekran. Całe szczęście TA scena się skończyła. Znów zacząłem oglądać film.

Również wróciłem do film, odwracając wzrok w strasznych momentach. Po chwili pisnąłem cicho i odruchowo wtuliłem się w Minho.

Trochę się zdziwiłem, kiedy tak nagle się do mnie przytulił, jednak nic nie powiedziałem. Uśmiechnąłem się lekko i odsunąłem się kawałek, jednak tylko po to, żeby objąć go ramieniem. Zrobiłem to i trochę niepewnie przytuliłem go do siebie.

Zarumieniłem się mocno, mocniej wtulając się w chłopaka. Schowałem twarz w jego torsie. Drżąc na całym ciele.




Kiedy poczułem, jak się trzęsie, przytuliłem go trochę mocniej i pewniej, głaszcząc go lekko po ramieniu. Gdybym wiedział, że się aż tak będzie bał, nie przy prowadziłbym go na ten film. Jednak to, że się do mnie przytulił, było całkiem przyjemne. Całe szczęście film po kilkunastu minutach się skończył. Oczywiście, żeby polepszyć sytuację, na koniec pojawiła się dopiska o tym, że film był na podstawie prawdziwych wydarzeń. Nawet mnie przeszły wtedy dreszcze.

Gdy film się skończył, wysunąłem się z objęć Minho, dość niechętnie. Usiadłem normalnie, mając rumieńce na policzkach. Poprawiłem grzywkę i wstałem z miejsca, biorąc cole. Na szczęście nie wiedziałem napisu.


Jeszcze chwilę siedziałem, czekając aż Taemin weźmie colę i część osób wyjdzie, po czym wstałem z miejsca. Spojrzałem na Taemina i uśmiechnąłem się lekko.
- Idziemy?


-Tak idziemy - mruknąłem, idąc pierwszy. Po chwili wyszliśmy na zewnątrz, a ja odetchnąłem z ulga. Miałem nadzieje, że mój umysł nie będzie mi robił psikusów w nocy i będę mógł spokojnie spać.


Zadzwoniłem szybko po mojego kierowcę, żeby po nas przyjechał. Kiedy znaleźliśmy się na zewnątrz, podszedłem do Taemina. Powstrzymałem się od jakiegoś głupiego, może trochę wrednego tekstu na temat tego, że się do mnie przytulił, bo nie chciałem go znowu wkurzyć czy coś.- Musimy chwilę poczekać.

Pokiwałem głową na znak, że rozumiem po czym oparłem się o ścianę.
-I znów samotna noc - westchnąłem smutno, pociągając nosem.


Stanąłem przed nim, dłonie wsuwając w kieszenie swoich spodni.
- Hm? Czemu samotna? - zapytałem, patrząc na niego z delikatnym, ciepłym uśmiechem.


-Rodzice idą na nocne zmiany, a brat na studiach w Anglii - westchnąłem cicho, patrząc mu w oczy.


- Um... rozumiem - mruknąłem, patrząc mu w oczy. Trochę nie wiedziałem co powiedzieć. Domyślałem się, że samotną noc po takim horrorze nie jest zbyt przyjemna. Po chwili podjechał samochód. Wsiadłem pierwszy, robiąc miejsce obok siebie dla Taemina.


Gdy usiadłem koło niego, spojrzałem na niego nie pewnie.
-H...hyung? A mógłbyś...zostać u mnie przez pewien czas? - wymamrotałem zarumieniony.
-T...trochę się boje...


Spojrzałem na niego trochę zdziwiony. Nie sądziłem, że mnie o to poprosi... Ale ucieszyłem się, że czuł się przy mnie na tyle bezpiecznie, żeby to zrobić. Uśmiechnąłem się lekko i przytaknąłem.
- Jasne.


-Dziękuje - mruknąłem w podzięce i skuliłem się na fotelu, opierając brodę o kolana. Westchnąłem cicho, znów wpatrując się w krajobraz za oknem.

Jakoś mnie tak pokusiło, żeby położyć dłoń na jego głowie i poczochrać lekko jego włosy. Uśmiechnąłem się szerzej, patrząc na niego. Był taki uroczy...


Nadymiłem policzka, patrząc na Minho. Automatycznie zacząłem poprawiać swoje włosy. Po chwili westchnąłem cicho, wracając do patrzenia się za okno.

Westchnąłem cicho, wciąż się uśmiechając, kiedy to zobaczyłem i również spojrzałem przez okno. Po chwili byliśmy na miejscu, pod domem Taemina. Zaczekałem, aż chłopak wysiądzie, po czym również wyszedłem z samochodu.

Podszedłem do mieszkania i go otworzyłem, wpuszczając Minho. Gdy starszy był już w środku, zamknąłem za nim drzwi. Po chwili podleciała do mnie Eve i zaczęła merdać ogonkiem.


Uśmiechnąłem się lekko, widząc pieska, który podbiegł do Taemina. Po chwili zdjąłem buty i spojrzałem na młodszego.
- To co robimy?


-Hmmm..Możemy znów coś obejrzeć, ale nie horror - mruknąłem, ściągając bluzkę, idąc do pokoju.

- Mm... możemy. A co proponujesz? - Poszedłem za nim do pokoju, uśmiechając się lekko. Musiałem uważać przy tym na psa, który bez przerwy plątał mi się między nogami.

Po chwili przebrałem bluzkę na bardziej wygodniejszą i spojrzałem na chłopaka.
-No nie wiem... może jakieś fantasty czy coś..


Wzruszyłem lekko ramionami i westchnąłem cicho.
- Ty wybierz. Ja się dostosuję. - Uśmiechnąłem się do niego lekko, siadając na jego łóżku.

Pokiwałem głową i usiadłem obok niego, biorąc laptopa na swoje kolana. Czekałem aż się włączy.

- Um... poczęstowałbyś mnie jakąś kolacją, czy coś? Trochę zgłodniałem - powiedziałem, uśmiechając się lekko. Po prostu dość długo nie jadłem i trochę zgłodniałem.

-Pewnie....a na co masz ochotę? - spytałem. Wstałem z łóżka i podszedłem do drzwi. Spojrzałem na niego przez ramię, wpatrując się w niego wyczekująco.


Zastanowiłem się chwilę, po czym wzruszyłem lekko ramionami.- Nic szczególnego, kanapki wystarczą - powiedziałem spokojnie.

Pokiwałem głową, dając mu laptopa.
-Weź coś wybierz - powiedziałem i wyszedłem do kuchni. Zacząłem robić mu kanapki

Wziąłem od niego laptopa i włączyłem jakąś stronkę z filmami, żeby jakiś wybrać. Po chwili wybrałem jakiś, który wydawał się przyjemny i lekki.

Gdy skończylem, wszedłem do pokoju z talerzykiem kanapek i mu podałem.
-Proszę- powiedziałem siadając obok niego.


- Dziękuję. - Wziąłem od niego talerz i uśmiechnąłem się lekko do niego. Oddałem mu laptopa i usiadłem wygodniej na łóżku, opierając się o ścianę.


Usiadłem obok niego, dając sobie laptop na kolana i zaczęliśmy oglądać film.

Zjadłem szybko kanapkę, po czym wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni, odnieść talerz. Ponieważ film na razie się nie rozkręcił, nie spieszyłem się z powrotem.


Akurat chciałem położyć mu głowę na ramieniu, gdy ten wstał. Westchnąłem smutno, poświęcając swoją uwagę filmowi.

Po jakimś czasie wróciłem do pokoju Taemina. Usiadłem na swoim miejscu, jednak po chwili przysunąłem się kawałek bliżej.
- Działo się coś ciekawego?

-Porwali dziecko głównej bohaterki - mruknąłem. Gdy tylko Minho się do mnie przysunął, niepewnie położyłem mu głowę na ramieniu.

- Mhm - mruknąłem i przytaknąłem lekko. Uśmiechnąłem się delikatnie, czując jak kładzie głowę na moim ramieniu. Osunąłem się trochę niżej, żeby było mu wygodniej.

Westchnąłem cicho, po czym delikatnie się przytuliłem do jego ramienia, wzdychając. Po dwóch godzinach film się skończył, a na dworze było już ciemno. Zadrżałem na myśl o tym, że całą noc będę sam. Po chwili spojrzałem na Minho.
-H....hyung. N...nie zostałbyś na noc..?- wybełkotałem zarumieniony.